czwartek, 18 kwietnia, 2024
Strona głównaPiekielni szefowieAkcesoria do samochodów marki premium - tajemnica produkcji

Akcesoria do samochodów marki premium – tajemnica produkcji

Bliska mi osoba przez kilka miesięcy pracowała w januszexie, który jak na razie przebił wszystkie inne januszexy, jakie znałam.

Praca przy jednostkowej produkcji akcesoriów samochodów premium, takich na zamówienie. Wiecie, lambo klient chce podsufitkę z tysiącem lampek, to dostaje podsufitkę z tysiącem lampek. Gotowy produkt kosztował po kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy złotych, a powstawał w takiej pół-piwnicy/graciarni za budynkiem innej firmy tego samego właściciela.

Pookrywane z każdej strony banerami, dookoła parking, stosy opon i drewna, nawet byście nie powiedzieli, że ktoś tam pracuje. Bez dostępu do światła słonecznego, kiedy padało, cała przestrzeń zaczynała „pływać” i pracownicy stali na paletach, żeby nie brodzić w wodzie. Biegały szczury i gryzły tkaniny, dzikie koty sikały na prefabrykaty.

Kiedyś przez dwa dni nie pracowali, tylko próbowali złapać kota, który podarł fotel za chyba 50k, bo fotel stał sobie luzem na palecie przy wyjściu z graciarni. Dużo części w gotowym produkcie pochodziło ze złomowiska i starych aut, więc Janusz przebicie cenowe miał ogromne, zresztą pieniędzy mu zdecydowanie nie brakowało, bo obie firmy generowały absurdalne zyski. Nazywaliśmy go Karaczan.

Z pracownikami kontaktował się przez specjalną stronę internetową, gdzie każdy pracownik zakładał konto i miał coś w rodzaju folderów na hasło, gdzie pisano o zleceniach itp., do tego niemalże stały kontakt przez Whatsappa na grupach. Po pracy, w środku nocy, w weekendy. W atmosferze ciągłej grozy i strachu, żeby nie urazić majestatu Karaczana odpowiedzią, że tego czy tamtego się nie da czy nie zdążyło.

Raz w miesiącu następowała wysyłka towarów i wtedy ilość nadgodzin przebijała wszelkie granice. Raz mój znajomy siedział 28 godzin w pracy bez przerwy, robiąc te zlecenia, pakując Karaczanowi auto. Karaczan niby oferował im niezłe żarcie jakieś pizze i burgery, ale do tego co chwilę psychiczny terroryzm, że to źle, to z*ebane, to za wolno. Yebał ich tam po krzyżu równo. A nadgodziny płatne tyle samo, tylko „coś dorzuci”.

Pewnego dnia, tak bez słowa, wysłał koło południa mojego znajomego do domu. Parę godzin później, również bez słowa wyrzucił go z tych grup na Whatsappie i swojej stronie pracowniczej – tak wyglądało „zwolnienie”. Nazajutrz była już tylko rozmowa, tysiak w łapę „na odchodne” i nara.

I to wszystko na zleceniu na najniższą, reszta pod stołem, za całe 4000 zł na rękę w 2020 roku. A te 4k to i tak było dużo – reszta pracowała po 2500-2800, tylko dlatego, że pracowali już od X lat, X lat temu była taka stawka i nic się przez te lata nie zmieniło.

Karaczan prowadzi firmę dalej.

Kurtyna.

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE