Zostałem zatrudniony do dużej firmy produkcyjnej jako osoba, która ma zniwelować fluktuację na produkcji. Mam spore doświadczenie we wdrażaniu nowych pracowników, szkoleniach, jak ich motywować i co jako pracodawca możemy zrobić, by nowe osoby od nas nie odeszły.
Po badaniach, dziesiątkach rozmów, feedback’ach oraz przeprowadzonych exit interwiev na osobach, które odeszły, wyszło, że wystarczy je wesprzeć w początkowych fazach wdrożenia, być dla nich wsparciem i motywować rozmową, ponieważ tego im po prostu brakuje i brakowało.
Bezpośredni przełożeni nie mają umiejętności komunikowania się w sposób motywacyjny, ani k*rwa żaden. Kierownictwo skupia się tylko na liczbach i wynikach, jednocześnie oczekując, że my jako HR zatrzymamy te osoby, bo przecież od tego jesteście.
Będąc w firmie od jakiegoś czasu po prostu byłem na hali, rozmawiałem z ludźmi, wspierałem i pomagałem załatwiać drobnostki, które dla nich były czymś ważnym.
Poświęcałem również chwilę, by zapytać: Jak się masz? Co słychać? Czy mogę ci jakoś pomóc?
Ludzie to bardzo doceniali mówiąc, że cieszą się i doceniają taką osobę, która jest życzliwa i pomocna i która jest, mimo że z biura, jako ktoś kto traktuje ich z szacunkiem i ich po prostu dostrzega.
Ostatnio podszedł do mnie kierownik i powiedział: Dlaczego ty z nimi gadasz? Oni mają pracować, nie gadać. Odrywasz ich od pracy. Chcesz sobie pogadać to zrób to po pracy, na przerwie, a nie w pracy.
Zostałem zatrudniony po to, by z nimi rozmawiać i ich wspierać. A kiero ruga mnie za to i sobie tego nie życzy.
Wyprzedzając zarzuty: robili swoje na bieżąco i nie było ani pół sekundy opóźnienia. Wszystko szło jak w zegarku.
Konkluzja: Rynek się zmienia i jeśli kierownictwo nie dostrzeże, że komunikacja, wsparcie, motywacja na początku drogi nowego pracownika, ale i pracownika już długo pracującego nie będzie odpowiednio realizowane, to ludzie będą odchodzić, bo mają w dupie k*tasiarzy, którzy nie traktują ich jak współpracowników, tylko niewolników.
Rzucam papierami, bo nie mogę robić tego o co prosili, gdy mnie zatrudniono.
Przedszkole trwaj w najlepsze.
Historia Wow. Mocno zgadzam się, że w pracy powinno się mieć takie podejście jakie ty przrdstawiasz (twoje, nie kierownictwa)
Odeszłam z pracy po miesiącu przez system wdrażania. Nie byłam w stanie udawać że pracuje do 14 i szukać sobie na siłę zajęcia , siedzac na przeciwko zawsze otwartego gabinetu dyrekcji. Akurat tam faktyczne obowiązki zaczynaly się od 15 do 20 . Byłam zostawiona sama sobie, nikt się mną nie zainteresował, po miesiącu pracy nie miałam nawet okazji wymienić się nr tel z koordynatorem. Nie rozumiałam swojej obecności tam.
Placówka miała się powiększać ale z tego co wiem nadal nie ma nikogo na moje miejsce.
W wielu firmach brakuje takiego podejścia ze strony HRowców jakie przedstawił autor historii, zamiast niego niestety właśnie takie kierownictwo cały czas jeszcze funkcjonuje i higiena pracy jest po prostu na żałosnym poziomie…