Po sezonie w restauracji w której pracowałam zostawały tylko dwie osoby. Jedna kucharka i jedna kelnerka. Emilia dopiero zaczęła pracę na kuchni. Mimo wszystko mówione było nam że umie ona gotować wszystko co jest w karcie. Tak samo wiedziała ze zmywak i czystość na kuchni odpowiada ona. Jak się w praktyce okazało, nie do końca.
Pytała mnie o wszystko. Jak zrobić zupę pieczarkową, a jak sos koperkowy? Mimo że byłam zwykłą kelnerką to pomagałam jej. Pewnego wieczoru około 21:30 przyszła para na kolację. Zamówili a ja wysłałam zamówienie na kuchnie. Para szybko się uwinęła gdyż wiedzieli że zamykamy o 22. Zerkam przez okienko na kuchnie a pani Emilii nie ma. Zamówienie leży, wraca ona przed 22 z papierosa.
Widząc zamówienie na okienku krzyk i oczywiście sapy do mnie. Ona nie będzie gotować, kuchnia zamknięta, ona wychodzi, ja mam to ugotować. Mam zostać tutaj sama i gotować.
Po ostrej kłótni została i zrobiła to zamówienie. Dwie zupy do podgrzania i dwie sałatki. Wystawiła wszystko na okienko, zgasiła światło i wyszła nie mówiąc nic. Jakie było moje zdziwienie gdy wszelkie gary z kuchni, podłożyła na mój zmywak z baru.
Zgadnijcie kto musiał zostać po godzinach i to ogarnąć?
Następnego dnia szef zrobił zebranie i oficjalnie powiedział, że kuchnia jest czynna do 22. Znaczy to, że do 22 goście mogą złożyć zamówienie, a kuchnia ma je wydać i posprzątać po sobie. Najlepsze było to, że ja nie skarżyłam szefowi na nią. Emila sama tam poszła i powiedziała mu co zaszło. Twierdząc, że ona myślała, że jak kuchnia jest czynna do 22 to znaczy, że ona o tej 22 rzuca wszystko i wychodzi.