Sprawa dotyczy polskiej firmy Agmaz-Luk Maz, która zatrudnia kierowców głównie z Gruzji i Uzbekistanu. Twierdzą oni, że od dwóch miesięcy nie otrzymali wynagrodzeń. Szczególnie dotkliwe jest dla nich jednak to, że właściciele firmy chwalą się w mediach społecznościowych wystawnym stylem życia, pozując do zdjęć na tle pojazdów marki Lamborghini. Największa kumulacja protestu ma miejsce w stresie odpoczynku Grafehausen na autostradzie A5 pomiędzy Frankfurtem a Darmstadt. W tej lokalizacji przebywa aż 80 kierowców. Sprawa jest badana przez niemieckie władze.
Do protestu przyłączyło się około trzystu kierowców. Trwa on od końca marca w kilku Europejskich krajach, m.in. w Niemczech, Belgii, Holandii i we Włoszech. Nieopodal włoskiej miejscowości Sterzing zgromadziło się przed tygodniem około trzydziestu kierowców. Na miejsce przybył przedstawiciel firmy, jednak nie udało się osiągnąć porozumienia. Jednak w tym przypadku władze włoskie nakazały opuszczenie terenu, co skutkowało wróceniem sytuacji do normy w krótkim czasie.
Miesiące bez wynagrodzenia i powrotu do bazy
We wspomniany Grafehausen w Niemczech sytuacja jest zdecydowanie bardziej napięta. Kierowcy, którzy się tam znajdują twierdzą, że są wykorzystywani i pozbawieni podstawowych praw, a ponadto, że zostali oszukani przy podpisywaniu umowy z firmą. Wskazują, że podpisali umowy zlecenie, które nie nakładają na pracodawców obowiązku przyznawania urlopów i dni wolnych, zasiłków chorobowych, czy zabezpieczeń w wypadku jednostronnego rozwiązania umowy.
Z niektórych mediów gruzińskich można się dowiedzieć, że kierowcy od dwóch miesięcy nie otrzymali wynagrodzenia za pracę. Co jeszcze bardziej bulwersujące niektórzy z nich mieszkają w swoich ciężarówkach od kilku miesięcy i pomimo wyraźnych dyrektyw unijnych, znajdujących się w Pakiecie Mobilności, nigdy nie wracali do bazy, a tym bardziej do swoich rodzin.
W kolejnych zarzutach kierowcy wskazują, że musieli oni sami opłacić praktyki i szkolenia oferowane przez firmę. Ponadto musieli płacić za uszkodzenia pojazdów i nie mają dostępu do dokumentacji dotyczącej ich zatrudnienia i ubezpieczenia zdrowotnego.
Te poważne oskarżenia już wielokrotnie potwierdziły różne stowarzyszenia, a pośród nich również gruzińskie i holenderskie związki zawodowe.
Wsparcie dla protestujących
W Niemczech kierowcom dowożona jest żywność i napoje. Na miejsce przyjechali przedstawiciele firmy, którzy obiecali wypłacić wszelkie zaległości, gdy tylko ciężarówki zostaną zwrócone do siedziby w Pobiedniku Małym pod Krakowem. Mimo wszystko sytuacja się nie uspokoiła, gdyż część z zatrudnionych kierowców pomimo zwrócenia ciężarówek, nie otrzymała ani grosza z zaległych pensji.
Oprócz tego mówili oni, że byli zastraszani, a nawet pobici. W związku z tym pozostali kierowcy oświadczyli, że ciężarówki nie wyjadą z terenu Grafehausen.
Delegacja przedsiębiorstwa przybyła na miejsce wraz z jednym z właścicieli Łukaszem Mazurem. Razem z nimi przyjechali kierowcy zastępczy, którzy mieli zabrać ciężarówki do Polski. Jak jednak donoszą niemieckie media, ostatecznie większość z nich przyłączyła się do protestu.
Wystawne życie właścicieli
Pracownicy szczególnie denerwują się tym jak są traktowani ze względu na wystawne życie właścicieli firmy, którzy zamieszczają w mediach społecznościowych zdjęcia przy luksusowych samochodów. Mimo wszystko firma wydaje się szybko rozwijać, zamówiła w ostatnim czasie 375 samochodów i prowadzi rekrutacje w kilku krajach europy wschodniej i Azji. Związki zawodowe ostrzegają kierowców o sytuacji strajkowej w firmie.
Obecnie sprawa jest badana przez niemieckie władze. Firma odmawia komentarzy w mediach.
To są właśnie janusze. Takich to od razu powinni skazać albo plus srogie kary żeby się posrali potem wpier… Porządny od tych wszystkich kierowców żeby tylko na wózkach się mogli poruszać i kraty na koniec. Ja bym tak zrobił i wyjeb… Zero wyrzutów sumienia. Już miałem takiego „sprytnego” pracodawcę ale szybko mu wytłumaczyłem i podobno już wszystkich z szacunkiem traktuje i chodzi jak w zegareczku.
Kierowcy to są dopiero janusze. W firmie gdzie zarobki sa na dobrym poziomie, wypłacana regularnie i na czas za każdym razem jak szef zmieni samochód lub coś sobie kupi to przychodzą po podwyżkę. Nie znam sytuacji w tej konkretnej firmie ale znam przypadek jak szef kupił sobie luksusowy samochód to kierowcy zadali podwyżki strasząc strajkiem
A ty skoro taki jesteś do przodu to spróbuj prowadzić firmę i uganiać się z januszami. Czy będą chodzić jak w zegareczku.
Widzę że Janusz bardzo chce usłyszeć zarzuty prokuratorskie od Prokuratora Generalnego Ziobry a później trafić do więzienia na 25 lat.
Gruzini i Uzbecy potrafią się zjednoczyć brawo!!! A Polak?? Z spuszczoną głową jeździ dalej bez pensji!!!