Zaznaczę na wstępie, ze już tam nie wracam! Firmę prowadzą dwie kobiety. A jak są kobiety to są i fochy.
Klasyczne obrażenie się o zwolnienie to chleb powszedni. Przedstawienie postaci: Jedna przychodzi zawsze chora do pracy, druga wiecznie nieobecna, bo bąbelek chory, dorosłe dziecko (czyt. mąż) wymaga opieki, albo sama prycha więc też jej nie ma.
Gdy tylko ktoś pójdzie na zwolnienie to odbywa się obraza majestatu, jak on mógł tak nas zostawić, tyle pracy, a on w domu na pewno udaje chorobę. Tak, zdarzyło się, że ktoś ze złamana ręka pracował.🤡
Oczywiście pracowników cała piątka, wiec jak kogoś nie ma to jest popłoch. Ciągle padają komentarze od wiecznie obecnej na miejscu szefowej, ze „chyba im nie zależy na pracy, ja byłam w pracy z jelitówką, wymiotowałam i pakowałam paczki”.
Właśnie dziś poszłam na zwolnienie, dostałam ostrego zapalenia dróg oddechowych, a że jestem na wypowiedzeniu to oczywiście nie uwierzyły, po poinformowaniu SMS-Em o chorobie dostałam odpowiedz „yhym”, zostałam usunięta ze wszystkich grup pracowniczych, a koleżance, która została kazali pozmieniać hasła.
Po dwóch latach pracowania w toxic atmosferze, na pewno będę chciała mieć z nimi kontakt na grupie!!🤡
Dobrze, że odeszłam, przynajmniej nowy pracownik będzie miał polarek, bo pracować przy 15° jest ciężko (ciekawe czy chociaż wypiorą, bo przecież to Januszex Sp.zo.o.).
Wspaniale :/ Nie wiem jakim cudem takie firmy się utrzymują przez lata. Skoro pracowników tak traktują, to i pewnie do klientów nie mają lepszego podejścia.