Jako świeżak po szkole zawodowej na kierunku lakiernik samochodowy zacząłem szukać pracy w swoim zawodzie no i znalazłem blisko i jak na początek d*py nie urywa z wypłatą.
Przyjechałem na rozmowę i nagle zamiast jednego jest dwóch szefów (jeden od wypłat i papierkowej roboty a drugi typowy majster na warsztacie, ale za to miał w p**du kursów itp i potrafił doradzić co i jak robić tego nie zaprzeczę).
Najpierw gadałem z majstrem i przepytał mnie jak przygotować element no więc odp jak i powiedział, że ok to pogadasz sobie z szefem, więc szef przyszedł wypytał mnie dosłownie chyba o wszystko od zainteresowań, czy robię fuchy (dodatkowa praca po godzinach na innym warsztacie) karany itp.
Zacząłem pracę natychmiast po tyg pracy majster z warsztatu mi powiedział, że robię za wolno i nie pasuje do ekipy. Mówię no spoko podziękowałem za współpracę zacząłem szukać innej lakierni. Po 2-3 dniach oddzwania do mnie majster, że mam jednak przyjść więc spoko przychodzę. Pracowałem 3-4 mc-e na umowie zlecenie za 10zl/h, ponieważ jestem na „douczaniu” gdzie się kłóciłem z szefem, że jestem po szkole i znam podstawę i douczanie mam na każdym warsztacie, bo każdy warsztat robi inaczej ale dał mi wreszcie umowę o pracę po tych 4 mc-ach ubiegania się o nią.
I nagle diametralnie zmieniło się wszystko. Pracownik i majster starsi ode mnie obaj o 25lat zaczęli mnie gnębić i poniżać, że jestem beznadziejny i nie nadaje się do tej pracy i że na zamiataniu ulic nawet bym na chleb nie zarobił podkreślam, że na początku byli obaj ze mnie zadowoleni robię tak jak trzeba i że taki młody i zostaje tak o po h pomoc (oczywiście nadgodziny niepłatne).
No więc ostatni dzień miesiąca ja mam w nich w**ebane bo idę do szefa powiedzieć, że się zwalniam. Po przerwie szef mnie wola do biura i daje mi zwolnienie za moja wina, bo zniszczyłem elementy warte 5000 zł (dyscyplinarka prościej).
Szef tłumaczył, że otarłem swoim samochodem jakieś auto od klienta i że rzeczoznawca wycenił na tyle szkodę. Gdzie najlepsze jest to, że szef wjechał w moje auto(rozbity reflektor lewy, porysowany zderzak, pogięta maska i błotnik lewy, a więc nieźle mi prz**urwil) i mam to na kamerce to od razu, że mogę go w d*pę pocałować, że za to nie zapłaci, bo szkoda kasy na takiego rzęcha, bo za jego wypłatę mógłby sobie kupić ich 10.
Dał mi kasę za miesiąc oczywiście pocięte z wypłaty 1000zl. Przy wypłacie zaczął się dym po powinien mi dać całość wypłaty, bo bez papieru rzeczoznawcy może mnie w dupę pocałować, bo ja nie mam zamiaru być j**any no i trochę on mi i trochę ja jemu naubliżałem.
Skończyło się na tym, że rozdzielali nas pracownicy z biura i z lakierni(umowę o pracę miałem aż okrągły tydzień. Za badania mi nie oddał a dzień wolny na badania miałem niepłatny).
J**lem drzwiami i na odchodne powiedziałem, że narobię im takiej opinii, że nie będą mieli wgl klientów no to majster lakiernik dopadł mnie jak już pakowałem się do auta i chciał mnie uderzyć ale coś mu nie wyszło, bo potraktowałem go gazem jakoś tez nie chciałem dostać na do widzenia poza dyscyplinarka prętem w łeb.
I niektórzy się dziwią, że młodzi za granicę wyjeżdżają Patrząc, że niektórzy z mojego rocznika (01) chcą zarabiać 4k wzwyż i się kloca z szefami, że za mało k*rła ze za najniższą nie przeżyją i takie tam pierdoły to czasami się nie dziwię że wyjeżdżają za granicę. Kto powiedział, że na początku będzie lekko i będzie kokosy zarabiać
Pozdrawiam
Jeśli to jest prawda co piszesz to nie jest tylko mobbing tylko przestępstwo i uporczywe znęcanie się nad pracownikiem. Sprawa powinna być zgłoszona policję. Tak nie może być, że bandyci cię szkalują.
Chyba bym wysłał takiego na obowiązkowe szkolenie z gramatyki 😀