czwartek, 18 kwietnia, 2024
Strona głównaPiekielni szefowiePraca w zakładzie drobiarskim

Praca w zakładzie drobiarskim

W swoim życiu pracowałam w wielu miejscach, min w zakładzie drobiarskim pod Poznaniem. Mówiliśmy na to obóz pracy. Pierwszy dzień, stoimy jak zwierzę na rzeź i czekamy na to, co szanowna brygadzistka odwali. No i dzieli nas, te młode dziewczyny na stanowiska.

Ja na pierwsze dwa dni trafiłam na obcinanie lotek od skrzydełek, oczywiście najbardziej tępym nożem, jaki tam był, mimo próśb nie naostrzono tego noża, innego też nie dali. Po tych dwóch dniach nie czułam palców.

Trzeciego dnia sama zaoferowałam się na inne stanowisko, które było już potem moje, tam było super, chwalono mnie. Ale do brzegu…otóż praw pracownika tam nie było – okres taki, że krew leci jak nigdy, do toalety wyjść za często nie można, brzuch boli, leków zażyć nie można, no bo trzeba być na stanowisku.

Gdy zasłabłam, tylko jedna brygadzistka naprawdę się mną przejęła tak od serca i otrzymałam pomoc. Gdy czasem moje stanowisko danego dnia nie miało zamówień to dawano mnie na inne, gdzie pakowało się mięso, stare i śmierdzące, oczywiście zgłosiłam, ze ono śmierdzi, usłyszałam, że mam pakować i nikomu wyżej tego nie zgłaszać, bo brygadzistki dostaną po łapach za niedopilnowanie palet lub ich pomylenie, co skutkowało zepsutym mięsem.

Z jedną babką, dużo starsza od siebie weszłam w taki konflikt, że utrudniała mi, co tylko mogła. Ja jestem z takich, które nie dadzą sobą pomiatać, więc odpłacałam jej tym samym i w końcu dała mi spokój. Odeszłam stamtąd po trzech miesiącach. To było 9 lat temu, do tej pory nie zmieniło się nic, ludzie przychodzą i odchodzą.

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE