Pracowałam kiedyś w gastro – umowa zlecenie, standard.
Gdy szef chciał nam coś zarzucić albo po prostu jakoś dowalić podpierał się kodeksem pracy xD np. „już drugi raz robisz przerwę na jedzenie, a wg kodeksu pracy należy się wam tylko 15min” albo coś w tym stylu. Jak próbowałyśmy się odgryźć i walczyliśmy o posiłek pracowniczy to stwierdził, że wedle prawa nic nam nie przysługuje na zleceniu xD
Oczywiście zapierdol od rana do zamknięcia także 14,15h zmiana to była norma przy 2-3 dniach pracy pod rząd. Za jaką stawkę pracujesz często okazywało się przy wypłacie, bo lubił potrącać ze stawki godzinowej za rzeczy w stylu „bo się nie uśmiechasz do klientów” „bo raz nie wprasowałaś koszuli i chodziłaś w wygniecionej” oczywiście bez aneksu, wszystko ustnie.
Młoda i głupia byłam to silę miałam na takie ekscesy…