wtorek, 26 września, 2023
Strona głównaPiekielni szefowieUrlop macierzyński w małej rodzinnej firmie

Urlop macierzyński w małej rodzinnej firmie

Jakiś czas temu pracowałam w małej lokalnej rodzinnej firmie. Jak można się domyślić, wynagrodzenie było w formie najniższa krajowa na konto i reszta pod stołem. Dodatkowo funkcjonował system premiowy od zrobionej pracy.

Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że premia stanowiła nierzadko jedną czwartą całej wypłaty i tą premią szef tak naprawdę regulował nasze wypłaty, na co często miał wpływ jego humor a nie faktycznie przerobiona praca. Finał był taki, że nigdy nie było wiadomo ile się zarobi, dopóki się tej koperty nie dostało.

Po kilku latach takiej pracy zaszłam w ciążę. Gdy szef się o tym dowiedział, próbował wymusić na mnie deklarację powrotu do pracy po pół roku macierzyńskiego sugerując, że właściwie może mnie zwolnić, jak wrócę po roku.

Nie uległam wtedy, ale starałam się zminimalizować skutki mojej nieobecności i chodziłam do pracy praktycznie całą ciążę. W trakcie macierzyńskiego zmieniła się trochę sytuacja na rynku, nastąpił przestój w danej branży a sposób traktowania klientów przez szefostwo nie działał pozytywnie na pozyskiwanie nowych zleceń. Dlatego moja nieobecność nagle była na rękę szefowi, bo nie trzeba było płacić jeszcze jednej wypłaty.

Gdy już wróciłam, sytuacja niewiele się zmieniła, wręcz można powiedzieć, że było coraz gorzej. Taki stan rzeczy odbijał się na tym jak byłam traktowana oraz co gorsza na wypłacie. W pewnym momencie dostałam telefon, że jest dla mnie praca w innej firmie na bardzo korzystnych warunkach. W takiej sytuacji nie stać mnie było, żebym odmówiła.

Gdy poszłam do szefa, że dostałam propozycję pracy i chciałabym się dogadać w kwestii wypowiedzenia, bo miałam okres trzech miesięcy a w nowej firmie chcieli żebym zaczęła już za miesiąc, wpadł w szał. Zaczął na mnie wrzeszczeć, że on jest dobry dla wszystkich a każdy go robi w ch…, że on mnie przecież mógł zwolnić od razu jak wróciłam, że co my sobie myślimy, że kto na to wszystko ma pieniądze, że on by nas mógł wysłać na działalności gospodarcze, że mogłam mu wcześniej powiedzieć i co było najśmieszniejsze, że ja go DOIŁAM na macierzyńskim.

Pytam się go niby jakim cudem, jak wypłatę dostawałam z ZUSu i to jeszcze 80% z najniższej krajowej, co stanowiło w zasadzie jakieś 40% mojej normalnej wypłaty, a on na to, że się wysiedziałam na macierzyńskim i on musi mi teraz urlopy za ten okres wypłacić.

Typ przez 7 lat odprowadzał ode mnie składki od najniższej krajowej, przez co na macierzyńskim musiałam w zasadzie zdać się na utrzymanie przez męża, wszystkie urlopy przez ten czas wypłacał od najniższej a nawet mniej i jeszcze stwierdził, że ja go wydoiłam z kasy. Na koniec stwierdził, że on nikomu na rękę nie idzie i mam pracować trzy miesiące.

Żeby było śmieszniej, po całej tej tyradzie na drugi dzień, gdy przyszłam z wypowiedzeniem, to stwierdził, że od dnia dzisiejszego mogę w zasadzie już nie pracować i że podpiszemy rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, co tylko pokazuje jak bardzo byłam potrzebna w firmie i jaki miało sens wrzeszczenie na mnie tak, że koleżanka w drugim pokoju słyszała.

Na koniec dostałam kopertę z wypłatą za poprzedni miesiąc, oczywiście bez premii, chociaż mi się należała, co tylko pokazuje jak te premie były uzależnione od humoru szefa. No w sumie to czego mogłam się spodziewać od człowieka, który kiedyś stwierdził, że on lubi zatrudniać dziewczyny, bo je utrzymują mężowie i one to są wdzięczne, że mogą sobie wyjść z domu do pracy i się rozerwać w ten sposób.

Ostatecznie cała ta sytuacja utwierdziła mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłam zwalniając się a mój szef okazał się większym Januszem, niż myślałam.

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE