Typowy Januszex pod korpo, ale zgrany zespół i najniższa krajowa + lewa premia. Pewnego dnia Janusz stwierdza, że nie ma pieniążków i lewizna zostaje wycofana. A że na papierze nie ma, to sobie może co chce.
Nagle cyk, 100% załogi wieloletniej składa wypko. Branża wymagająca, tak z 3 miesiące wdrożenia, żeby niewolnik był na poziomie. Więc łzy i zgrzytanie zębów, ale jako dobrzy ludzie po tylu latach i takie tam, zgadzamy się wyszkolić młodych, układ taki ze żadnych zaległych urlopów: mają być pieniążki.
Dochodzimy do trzeciego z trzech miesięcy wypowiedzenia, pracujemy normalnie – ogarniając swoje koryto i nowych.
I nagle co? Januszow sto… wpływa skierowanie na urlop zaległy, jak tylko młodzi stali się „samodzielni”.
Jaki z tego morał? Janusz w Januszexie Januszem pozostanie, nie ma robić układów. To stan umysłu, człowieczeństwa w tym nie ma.
(Tak, po wniosku wszyscy się pochorowali, do dziś Janusz na nas psy wiesza, a nowi którzy już nie są nowi słuchają o nas do teraz jacy my źli, firmę rozwaliliśmy itp itd – mimo że od zdarzenia minął szmat czasu, nadal o nas pamięta) 😅