W poprzedniej firmie szefowa zapomniała, że akurat wypada niedziela handlowa. Pracowałam akurat na umowie zlecenie i nie pasował mi totalnie ten weekend, więc tak też przekazałam w dyspozycji. Mimo tego o 23 w dzień poprzedzający dostałam te zmianę.
Powiedziałam, że nie przyjdę. Szefowa na grupie na fejsie wywaliła elaborat na całą stronę jak to powinniśmy być drużyną i wspierać się w ciężkich chwilach – oczywiście była to szpileczka w moją stronę.
Odpisałam kobiecie, że to zrozumiałe jednak trzeba zdawać sobie sprawę, iż nie każdy jest w stanie zrezygnować ze wszelkich planów, szczególnie pracując na umowie zlecenie która nie wiąże mnie dostępnością na żądanie pracodawcy i faktem, że zgłaszałam niedostępność.
Następnego dnia zostałam zaproszona na rozmowę, gdzie oznajmiono mi, że ją atakuje i nie życzy sobie, żebym podważała jej decyzje. Ta sama szefowa kiedy dostałam napiwek od klienta nie pozwoliła mi go wziąć (polityka firmy), powiedziała, że odłoży do sejfu i zapyta co dalej, czy będę mogła go otrzymać. Następnego dnia stówa magicznie z sejfu zniknęła wiadomo kto ją sobie przygarnął