czwartek, 18 kwietnia, 2024
Strona głównaPiekielni szefowieBujna przygoda z januszexem

Bujna przygoda z januszexem

Opowiem wam moją bujną przygodę z Januszexem… Po maturach szukałem dla siebie pracy sezonowej, żeby nie siedzieć w domu i mieć swoje pieniądze żeby móc sobie coś kupić. Szukałem i szukałem aż natknąłem się na ogłoszenie że poszukiwana jest osoba do pakowania paczek i lekkich pomocy magazynowych w sklepie internetowym. Praca sezonowa.

Dzwonię na podany numer, odbiera szef, pytam się o warunki – 14zł/godzina, pieniądze do ręki co tydzień. Umowy nie ma i nie będzie. Mówię, że ta stawka jest niska, szef na to, że więcej nie może dać, ale pracy jest po 10 godzin dziennie i nie jest ona bardzo obciążająca więc nieźle się na tym wychodzi. Stwierdziłem raz kozie śmierć, spróbuję, zobaczę z czym to się je, z nikim przecież nie biorę ślubu.

Po pierwszym dniu wyszło na jaw pierwsze kłamstwo… Okazało się, że nie ma po 10 godzin pracy dziennie. W pracy się siedzi tyle ile trzeba – jest mniej pracy to wychodzisz wcześniej, jest więcej to wychodzisz później. Ch*jnia… Nic sobie nie można zaplanować, abstrahując od tego, że w każdej chwili możesz zostać zwolniony, bo nic cię nie zabezpiecza. Ale stwierdziłem, że dobre i to, zawsze wyjdę na plusie i będę miał kieszonkowe na piwo i inne pierdółki drobne.

Były takie tygodnie, że przez 5 dni od poniedziałku do piątku udało mi się uskrobać 25 godzin, po odliczeniu kosztu uzyskania przychodu (paliwo) wyszło na to, że zarabiam na czysto 6-7 złotych na godzinę. Było też tak, że we wtorek mieliśmy przymusowe wolne aż do poniedziałku, bo na razie nie ma pracy i nie musimy przychodzić. To było bardzo wkurzające, wychodziło na to że szefostwo miało gdzieś pracowników i jak na przykład im się opłaca tu pracować.

Sama praca to owszem w głównej mierze pakowanie paczek. Były lekkie i ciężkie, dziewczyny dostawały lekkie a my chłopy ciężkie. Był odgórny nakaz o oszczędzanie wszystkiego – stretcha, upychaczy, kartonów itd. Jak szef sobie kupił na przykład nowe buty to potrafił przynieść do nas karton żebyśmy go wykorzystali, tak samo jak jego córka sobie kupowała torebki i drogą bieliznę to też dostawaliśmy te kartony. Nawet po gilzach papierosowych dostaliśmy karton. I żeby sobie ktoś nie pomyślał, że to w imieniu ekologii. Absolutnie nie.

Chodził tylko i wyłącznie o oszczędzenie pieniędzy. Afery były regularne, że za dużo używamy stretcha, taśmy, upychaczy itd itd. To, co mogliśmy to mieliśmy dawać do foliopaków (dla tych którzy nie wiedzą co to, to taki worek foliowy zaklejany na końcu) ale foliopaki też mieliśmy oszczędzać, więc w co kurwa mieliśmy pakować? W woreczki na owoce z biedronki czy może w stare gazety?

A obroty firmy były spore chciałem zaznaczyć, to nie było tak że była bieda i trzeba było szukać oszczędności na każdym kroku.

Na plus mogę dodać, że przerwę robiło się kiedy chcesz i z ewentualnym zwalnianiem się wcześniej też nie było problemu. Ale gdyby z tym były problemy to by chyba nikt tam nie pracował.

Ludzie z pracy byli prawdziwą mieszanką krakowską. Byli niektórzy p*jebani, tacy pośredni, ale też byli porządni i wartościowi ludzie, ale w sumie tak wszędzie jest. Na dziale pakowania (tam gdzie ja byłem) obrót osób był spory – cały czas ktoś odchodził i ktoś nowy dołączał. Były osoby które dołączały, pokalkulowały sobie ile zarobią i szybko podziękowały.

Atmosfera w pracy była nieprzyjemna… Czuć było w powietrzu, że nikt tak naprawdę się tam nie lubił, afery z szefem w roli głównej były regularne i prawda jest taka, że mało kto traktował tę pracę poważnie. Były p*jeby/p*jebki, które za tą śmieszną stawkę oddałyby dziewictwo, ale większość miała wywalone. W miejscu pracy panowała bardzo wysoka temperatura i zasady BHP nie obowiązywały.

Niektóre produkty, które były w sprzedaży miały daty ważności – często sprzedawaliśmy przeterminowane produkty. Ale jak? Rozpuszczalnikiem mazaliśmy daty i naklejaliśmy nowe, fikcyjne daty. Masakra. Tutaj klient nigdy nie miał racji… Szydzenie z klientów było chlebem powszednim. Niektórzy orientowali się, że data została zmieniona i zwroty z tego tytułu też były regularne. Moralniak męczył trochę, po czasie mniej, ale sam nie chciałbym dostać starego produktu przebranego za nowy.

Cały czas szukałem nowej pracy, bo tej miałem dosyć. W ostatni planowany dzień mojej pracy (udało mi się znaleźć nową) jeden z magazynierów wydarł się na mnie z całej gęby przy wszystkich, że pakuje produkt do złego kartonu, mimo tego, że sam mnie tak uczył i robiłem to kilkadziesiąt razy i nie było z tym problemu. I żeby to był pierwszy raz. Znosiłem to aż do tego dnia. To było cholernie upokarzające. Regularnie dawano mi odczuć, że jestem pracownikiem gorszego sortu i że jestem od „brudnej roboty”.

Jedynie utwierdziłem się w przekonaniu, że dobrze robię odchodząc stamtąd. Trzeba znać swoją wartość, nie pozwolę sobie, żeby ktoś mnie poniżał lub wylewał swoje frustracje na mnie zarabiając marne grosze i pracując ciężko, bo mimo moich uprzedzeń dawałem z siebie wszystko i starałem się, aby moja praca była zadowalająca.

Nic się nie odezwałem, przez resztę dnia milczałem i unikałem kontaktu dając człowiekowi do zrozumienia, że jest kawałem buca i chama. Jak ktoś chce się wyżyć lub wyrzucić z siebie swoje frustracje, lub problemy to niech idzie na siłownie albo niech z rozbiegu j*bnie łbem o mur, a niech się nie wyżywa na innych. Byłem wypalony psychicznie, na samą myśl o pójściu do tej pracy chciało mi się rzygać. Wziąłem swoje rzeczy i się pożegnałem po raz ostatni, i z piskiem opon wyjechałem stamtąd 😅🤣.

I tak oto wytrzymałem dwa miesiące w Januszexie. To moja pierwsza praca, kilku rzeczy się nauczyłem i trochę zobaczyłem realia pracy w Januszexie. Z perspektywy optymisty mam co wpisać w CV i na piwo na weekend miałem. Ale ogólnie nie było tam za kolorowo.

Pozdrawiam!

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE