sobota, 10 lutego, 2024
Strona głównaPiekielni szefowieDziad trans szukał jelenia co będzie za darmo jeździł

Dziad trans szukał jelenia co będzie za darmo jeździł

Jakiś czas temu zrobiłem kwity na TIRy i szukałem pierwszej pracy w tym fachu. W okolicy była pewna firma. Zadzwoniłem z zapytaniem, czy szukają kierowcy (nigdzie się nie ogłaszali). W rozmowie telefonicznej zaznaczyłem, że nie mam doświadczenia. Pani z biura powiedziała, że zapyta szefa i da mi znać.

Niedługo później zadzwoniła z informacją, żebym przyszedł na rozmowę następnego dnia.

Nazajutrz stawiam się pod umówionym adresem. W biurze była tylko Pani spedytor, z którą rozmawiałem telefonicznie dzień wcześniej, zaprosiła mnie do środka, zrobiła herbatę, wszystko fajnie, rozmawiamy sobie. W ciągu rozmowy pytam, czy mówiła szefowi, że jestem bez doświadczenia, na co mi odpowiedziała „szef jeszcze o tym nie wie”.

Ręce mi opadły, bo jednak to, że nie mam doświadczenia to była bardzo ważna informacja, gdyż trzeba mnie, jako świeżego kierowcę przeszkolić w podwójnej obsadzie itd. No dobra, za chwilę wchodzi jaśnie pan szef. Jak zobaczyłem gościa to już mi się na wygląd nie spodobał. Mina bucowata, nawet na dzień dobry mi chyba nie odpowiedział. Zaprosił (choć to za mocne słowo) mnie do pokoju obok. Usiadłem na kanapie, on się rozwalił na fotelu, że prawie na nim leżał i takie nonszalanckie do mnie „słucham Pana”.

No więc mówię, że szukam pracy na TIRa, ale nie mam doświadczenia. Typowi zaczęła przysłowiowa piana z ust lecieć i gada, że ale jak to tak wsiądę w zestaw warty bardzo dużo pieniędzy i gdzieś pojadę?! Więc mówię, że interesuje mnie na początek podwójna obsada.

Mówi, że nie mają podwójnych obsad. Ok. Zacząłem pytać o konkrety, czyli o pieniądze. I tu się zaczęło najlepsze. Typ zaczął gadać, że za naukę to powinienem mu jeszcze płacić, a o jakichkolwiek pieniądzach możemy rozmawiać jak już trochę pojeżdżę i się nauczę xD No zatkało mnie. W międzyczasie zaczął wręcz szydzić i się wywyższać, że Ci młodzi to nic nie wiedzo i nic nie umiejo, ino w nawigacje paczo jak w mantrę.

Chwilę później pyta się mnie „jakbym cię wysłał do Turcji to pojechałbyś?!”, odpowiadam że na typ etapie mojej kariery kierowcy raczej nie. Na to on, „no widzisz, a ja byłem” i się przechwala. Zmieniłem temat na odpowiedzialność materialną. Chłop gada, że za wszystko, co zniszczę odpowiadam w pełnej wysokości, czyli załóżmy rozwalę całego TIRa z ładunkiem to mam płacić milion (jak nie więcej) cebulionów. Mało tego. Gada, że jakbym się zdecydował na pracę i bym mu po pół roku odszedł, to miałbym mu płacić za każdy dzień pracy u niego jak za naukę. No kabaret jednym słowem.

Nie wiem, czy to mówił na serio, czy jaja z żółtodzioba sobie robił, bo na następny dzień po spotkaniu pani z biura wysłała mi SMS czy podejmę u nich pracę. Odpisałem chłodnym „nie.”

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE