piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaPiekielni szefowieWypowiedzenie i oświadczenie woli

Wypowiedzenie i oświadczenie woli

Tak mi się dzisiaj przypomniała historia. Pracowałem niegdyś w markecie budowlanym (który upadł i sobie głupi ryj rozwalił, więc w sumie mógłbym jego nazwę tu podać).

To był rok 2014, byłem w potrzebie zatrudnienia się gdzieś, no i padło na chyba najbardziej patologiczny market budowlany, szalona stawka – 1480 złotych na rękę (dodam, że były osoby, które tam pracowały dłużej i zarabiały po 100 złotych mniej xD), żadnych premii, ewentualne paczki na święta. Obuwie robocze? Musisz kupić sobie sam (oddawali pieniądze, ale jednak słaba zagrywka).

BHP nie istniało, regały wysokiego składu budowali i przebudowywali ludzie niemający do tego uprawnień (kolega z działu rozbił łuk brwiowy w trakcie i firma starała się zamieść wszystko pod dywan), żadna inna firma poza tą nie nakłoniła mnie do tego, by się nauczyć przepisów i zasad BHP i wprowadzać je w życie, bo oczywiście niezależnie od stanowiska nikt ich nie znał, łącznie z kadrową (o niej dojdzie jeszcze trochę), która robotę dostała chyba po znajomości.

No i nadszedł oczekiwany dzień kiedy mogłem wreszcie się stamtąd zwolnić i pójść gdzieś gdzie przynajmniej zarobię godne pieniądze i będę traktowany jak człowiek.

To był ostatni dzień mojego urlopu i zadzwoniłem do mojego menadżera z informacją, że się zwalniam i jak tylko wrócę to doniosę wypowiedzenie. Nikt tam oczywiście nie wiedział, że od momentu kiedy oświadczyłem, że odchodzę, to moje wypowiedzenie już ma moc sprawczą (oświadczenie woli) i pisemne wypowiedzenie jest jedynie formalnością.
I tu zaczyna się komedia.

Od razu po urlopie dostarczyłem wypowiedzenie, a że mi się spieszyło, to chciałem za porozumieniem stron zwolnić się szybciej niż przewidywał okres wypowiedzenia. Coś tam mój menager pokręcił nosem, kogoś tam nie było i padło stwierdzenie, że w środę ogarniemy (był poniedziałek, wtorek w grafiku mi przypadał wolny).

Przez całą środę się dopytywałem co z tym tematem, aż w końcu niedługo przed końcem pracy zostałem zaproszony do biura dyrektora marketu (jego obowiązki pełnił wicedyrektor bo dyro był na urlopie, a jego zastępcą został totalny januszowy dzban, którego nikt nie lubił).

Wchodzę, a tam wicedyro, kadrowa i mój menago, a na biurku leży WYPOWIEDZENIE XDDDDD, popatrzyłem na nich, powiedziałem, że tak nie mogą, bo ja już złożyłem wypowiedzenie (chyba że to dyscyplinarka), kadrowa na to – MOŻEMY, oczywiście powiedziałem, że tego nie podpiszę i że są po*ebani (jestem szczerym człowiekiem, zawsze walę prosto z mostu) i wyszedłem z biura, by zakończyć pracę. Od razu udałem się na poradę prawną w tej sprawie, wtedy to dowiedziałem się, o co chodzi z oświadczeniem woli itd. i kolejnego dnia wróciłem, wszedłem do wicedyrektora, przedstawiłem jak sprawa wygląda i postawiłem sprawę jasno – albo tu i teraz podpisuje moje wypowiedzenie za porozumieniem stron, albo idziemy do sądu pracy.

Oczywiście odpowiedział, że on się żadnego sądu pracy nie boi, ale jednak na wszelki wypadek zadzwoni do firmowego prawnika. Kiedy do mnie wrócił po wykonaniu tego telefonu, to bez słowa podpisał moje wypowiedzenie XD.

Na koniec dodam tylko, że niedługo po tym firma upadła, komornik zajął towar, ale ludzie musieli przychodzić do zamkniętego marketu i siedzieć bez wypłaty, której pewnie do dziś nie otrzymali.

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE