sobota, 10 lutego, 2024
Strona głównaPiekielni szefowieNowohucka klubokawiarnia

Nowohucka klubokawiarnia

Pracowałam w nowohuckiej klubokawiarni, która była przykrywką dla działalności kulturalnej stowarzyszenia w tym samym lokalu. W miejscu było koszmarnie brudno, dużo rzeczy przez nas sprzedawanych było miernej jakości lub dobrze po terminie, mimo zgłoszeń, musiałam to sprzedawać.

Niby miała być to kawiarnia, a ani dobrej kawy, ani żadnego ciastka. Opierało się to tylko na sprzedaży piwa. Właścicieli było chyba z 4 lub 5. Jednak ja poznałam głównie dwie kobiety, jedna od drugiej gorsza. Pierwsza po 40. z dredami, zazwyczaj była w miarę spokojna, choć przychodziła i wypijała niemało – za co nie płaciła i przez co było manko na kasie, a po alkoholu wyzywała mnie od grubych bab (noszę rozm. 38) i że nigdy nie znajdę sobie chłopa. Obgadywała mnie też cały czas.

Druga z zawodu księgowa, nie dała mi nigdy umowy, płaciła mniej niż przepracowałam (bo są straty), przychodziła podczas obsługi klientów i darła się na mnie np. że kwiatki są niepodlane (nie było to w moich obowiązkach) albo podczas przygotowania herbaty krzyczała, że barmani tu rzeźbią i ją okradają na kilkanaście tysięcy (sama co chwila brała z lodówki alkohol lub kazała sobie polewać na rachunek, którego nigdy nie płaciła, a który robił stratę podczas dnia), poza tym zajmowała się zatowarowaniem, w ten sposób, że zamawiała piwo pod swoje preferencje, a te kupowane przez klientów – nie, bo „tego nikt nie kupuje”.

Najlepsze było to, że lokal miał z kilkanaście kamer, a te dwie robiły z nich Big Brothera i omawiały wszystko co robią i mówią klienci czy obsługa, a później wyzywali ich od alkoholików lub kobiet lekkich obyczajów. Szczęśliwie, narzeczony wymusił na mnie, abym wyrwała się z tego nienormalnego miejsca, jednak trauma została.

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE