Jak szłam w maju na urlop i prosiłam o czas na przeszkolenie zastępcy (od półtora roku zarządzam działem złożonym z +/- 9 osób, a od roku nie mam stałego zastępstwa) to szef powiedział, że po co szkolić, przecież nie ma z czego.
Jak powiedziałam, że nie mam zamiaru odbierać telefonów na urlopie, to stwierdził, że powinnam być zawsze dostępna telefonicznie, nawet na urlopie (mam normalny czas pracy- pełen etat).
Od pierwszego dnia urlopu były telefony z pierdołami a trzeciego dnia był SMS „czy mogę podjechać do pracy zrobić raport z Combo, bo jest potrzebny na piątek ”
I nie, nikt nie płaci mi za te telefony i smsy, wszystko przychodzi na mój telefon prywatny, za który sama płacę, a jak raz nie odebrałam telefonu od pracownika to miałam dywanik u szefa.