sobota, 10 lutego, 2024

Polowanie

Autentyk z przełomu wieku. Nazwijmy go „polowanie”. Pracowałem wtedy w budżetówce, w domu kultury, jednostce podległej starostwie. Pula na pensje, w tym premie uznaniowe była stała i należało ją co miesiąc zużyć.

Oznaczało to, że dostawałeś premię zawsze, chyba że ją straciłeś, bo coś przeskrobałeś. Trafiała ona wówczas do kogoś innego. Czytaj: do dyrektorki, szefowej jednostki. W praktyce oznaczało to, że im więcej ludzi ukarała, tym więcej mogła przyznać sobie.

Polowanie na błędy trwało przez cały miesiąc. Miesiąc w miesiąc. Dzień w dzień. Ludzie zasuwali jak mrówki, ale… jeśli się chce psa uderzyć, kij się zawsze znajdzie, także dyrektorka znajdowała podczas „polowania” zawsze coś na każdego. A to panie sprzątaczki źle sprzątały, a to portier źle otwierał drzwi, palacz źle rozpalał w piecu, ja zbyt często wychodziłem na papierosa.

Bach! Po premii.

Pracowałem tam 2 lata. Nigdy nie dostałem więcej niż podstawę, wtedy to 1270 zł.

Zaprzyjaźniona księgowa pokazywała nam po cichu pasek zarobków. Każdy z nas 1270 zł, dyrektorka 6-8 więcej tysi. Panie sprzątaczki płakały przez dyrektorkę z każdą wypłatą, ale były to czasy potężnego bezrobocia i biedy, stracić robotę to była tragedia. Po dwóch latach uciekłem za granicę.

Po paru latach okazało się, że babę przyłapano na malwersacjach i wywalono z hukiem. Cudem uniknęła więzienia.

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE