Zgłosiłam się do pracy jako osoba obsługująca chat. Coś w stylu pracy w Play – a przynajmniej tak myślałam. Gdy przyszłam na miejsce, to trochę się zdziwiłam, że pracują tam same dziewczyny i że każda ma osobne, zamknięte biuro.
Wszystko szybko się wyjaśniło, gdy jeden z obecnych pracowników miał mi pokazać, jak działa ich strona. Tak więc jako nastolatka siedzę w pokoju z dwudziestoparoletnim facetem, który pokazuje mi stronę pornograficzną.
To miała być moja pierwsza w życiu praca, więc spanikowałam. Bardzo. Co ważne – przez cały proces rekrutacji i godzinne szkolenie cały czas utrzymywali, że to obsługa chatu jak u operatorów sieci. Wręcz podkreślali, że „spoko, tu nie chodzi o rozbieranie się przed kamerą, to są od tego konkretne strony”. Tylko że to była właśnie taka strona.
Nie rozumiem, po co marnować ich i mój czas, dodatkowo mnie traumatyzując. Przecież skoro nie chcę pracować jako sexworkerka, to sobie pójdę, gdy się dowiem, o co chodzi, a gdybym chciała tak pracować – to nie muszą mi nic kłamać???