wtorek, 26 września, 2023
Strona głównaPiekielni szefowieBo papier toaletowy chociaż się rozwija...

Bo papier toaletowy chociaż się rozwija…

X LO w Gdyni od lat uchodziło za jedno z lepszych liceów na Pomorzu. Jednak z końcem ostatniego roku szkolnego rodzice i uczniowie dowiedzieli się o niepokojących zmianach i tym, co się dzieje pomiędzy dyrekcją a nauczycielami. Czy to wadliwy sposób zarządzania i mobbing? Z końcem roku z pracy odeszło aż 10 nauczycieli. Większość z nich to osoby z długoletnim stażem w zawodzie, które są bardzo cenione przez rodziców i uczniów. To właśnie poziom nauczania reprezentowany przez tych pedagogów, sprawiał od lat, że dzieci wybierały tę szkołę jako miejsce, które przygotuje je do jak najlepszego zdania matury i startu w dorosłe życie.

Na koniec roku szkolnego rodzice otrzymali oficjalny list od nauczycieli, którzy zdecydowali się opuścić szkołę. Było to dla nich zaskoczenie, bo wynika z niego, że obecna dyrekcja w ogóle nie szanuje pracujących w szkole pedagogów.

Fragment listu do rodziców od nauczycieli:

Są wśród nas doświadczeni i oddani naszej młodzieży wychowawcy i nauczyciele wiodących przedmiotów maturalnych, dzięki którym szkoła cieszyła się dotąd bardzo dobrą opinią i uznaną marką jako jedno z najlepszych liceów na Wybrzeżu. To efekt niezwykłych zdolności Państwa dzieci i naszej pełnej oddania oraz zaangażowania wieloletniej pracy. Osiągnięcia i losy naszych uczniów zawsze są dla nas priorytetem. Z wieloma absolwentami utrzymujemy nadal kontakt i jesteśmy dumni z ich życiowych osiągnięć. W naszej szkole jest niewielkie grono nauczycieli. Tu więc organizacja pracy, dbałość o dobrą atmosferę nie powinna być trudna. A jednak aktualny system zarządzania powoduje, że dla wielu z nas od lat panuje fatalna atmosfera pracy. Powoduje ona nadmierne zmęczenie, również emocjonalne, wręcz wypalenie zawodowe. Wprowadzenie atmosfery lęku, motywowanie i nagradzanie lojalnych, spolegliwych nauczycieli, działania o znamionach mobbingu, utrudnianie pracy w innych szkołach, łamanie RODO, nieszanowanie naszego życia prywatnego, brak dbałości o doświadczonych pedagogów, którzy reprezentują swój własny system wartości powoduje, że nie jesteśmy w stanie dłużej pracować w X LO. Czujemy się ludźmi wartościowymi, których obraża motywowanie do pracy, takie jak wskazanie różnic miedzy nauczycielem dyplomowanym a „papierem toaletowym, który się chociaż rozwija” oraz odsyłanie tych, którym się praca pod tym zarządem nie podoba, „na kasę do Biedronki”. To nie jest prywatna „moja szkoła”, jak twierdzi dyrekcja, ale nasza wspólna placówka, czujemy się jej częścią od wielu lat. Słyszymy jedynie, że „nie ma ludzi niezastąpionych”, a do pracy w naszej szkole jest bardzo dużo chętnych. Jednocześnie dyrekcja wielokrotnie powtarzała publicznie, że dla niej „najcenniejsi są nauczyciele skromni dydaktycznie, ale za to, na których może liczyć”. Słowa takie padają na (decyzją samej pani dyrektor) nagrywanych radach pedagogicznych. Nie czujemy się w tej szkole szanowani. Nie docenia się naszych kompetencji, wieloletniego doświadczenia, nie dostrzega wartościowych relacji z uczniami. Czujemy się nie tylko nauczycielami, fachowcami przygotowującymi do egzaminu maturalnego, ale przede wszystkim wychowawcami, którzy wspólnie z Państwem prowadzą tych niezwykłych młodych ludzi do dorosłości! Nasze potrzeby i aspiracje – wbrew temu, co twierdzi dyrekcja – od wielu lat związane były przede wszystkim z X LO

Rodzice są obecnie mocno zaniepokojeni. Oto wypowiedź jednego z nich, czytelnika serwisu Trojmiasto.pl, który postanowił odnieść się do sprawy:

Dowiedzieliśmy się prawie na sam koniec roku szkolnego, to nie jedna czy dwie osoby, ale nawet 10 nauczycieli, a grono pedagogiczne nie jest tam ogromne. Nasze dziecko wybrało tę szkołę, by dobrze się przygotować do matury, placówka ma świetne wyniki i z całym szacunkiem dla dyrekcji ale to zasługa nauczycieli, właśnie tych, którzy odchodzą. Czy dyrektorka nie zdaje sobie sprawy, że to im zawdzięcza dobre opinie rodziców i uczniów? Przekonywanie, że ludzie do pracy się znajdą, to żaden argument. Nie każdy nauczyciel uczy tak samo, ma to samo podejście do uczniów i jest w stanie osiągnąć z nimi ten sam wynik, przecież młodzież sama sobie nie zawdzięcza tego, co wyniesie z liceum, a od tej wiedzy zależą ich wyniki matury i dalsza przyszłość. To również nie w porządku wobec nas, wysłaliśmy dzieci do szkoły, która miała poziom, a teraz nie wiemy, co będzie.”

Ten sam serwis poprosił również o komentarz gdyński magistrat. Oto odpowiedź, jaką uzyskano:

W gdyńskiej edukacji dzieje się bardzo dobrze, od nowych inwestycji, poprzez dodatkowe, nowe zajęcia, wyniki egzaminów zewnętrznych i indywidualne sukcesy uczniów oraz absolwentów. Jeżeli występują problemy, to każdą sytuację bardzo szczegółowo analizujemy. Ruch kadrowy traktujemy jako coś, co musi następować. Oczywiście, gdy skala zmian jest duża i budzi niepokój, staramy się poznać szczegóły. Nie uznaję za prawdziwe stwierdzenie, że przyczyną zmian w X LO jest zły sposób zarządzania. Jestem przekonany, że najlepszą ocenę placówce mogą wystawić sami uczniowie i absolwenci. Sposób zarządzania szkołą powinien być także ukierunkowany przede wszystkim właśnie na ich dobro. Biorąc zatem pod uwagę osiągnięcia uczniów placówki, zainteresowanie szkołą, jak i wyniki nauczania, można ocenić, że sposób zarządzania jest jak najbardziej odpowiedni. Obecne problemy traktujemy jako przejściowe i element prowadzonej polityki kadrowej”

Może jednak ktoś powinien bliżej przyjrzeć się pracy dyrekcji i sposobowi zarządzania szkołą, zamiast udawać, że problemu nie ma? Wszak nie jest to jeden czy dwóch nauczycieli, którzy nie odnaleźli się w danej placówce, ale pokaźna grupa, w tym osoby, które pracowały tu od lat również pod zarządem wcześniejszych dyrektorów. Czy aby na pewno wszystko jest w tym miejscu w porządku? Można mieć wątpliwości.

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE