Otóż, sam prowadzę firmę, przez 8 lat więc mniej więcej wiem jak smakuje gorycz własnej działalności.
Pracuję również na umowę o pracę (place wtedy mniejszy ZUS) w firmie która, zajmuje się odkopywaniem i starych zdjęć i tworzeniem przewodnika po nowym mieście w którym przez aplikację można zobaczyć jak to było kiedyś… I teraz do sedna.
Moja jeb… Szefowa co chwilę wymyśla jakieś bezglutenowe czwartki (dostajemy ciastka bez glutenu 😅), dzień picia wody – trzeba na wspólnej przerwie wypić litr żeby się nawodnić…
Był nawet pomysł jogi, ale całe szczęście pracują tu głównie mężczyźni i był bunt. W tamtym tygodniu przeszła samą siebie. Serio, to nie żart.
W trakcie pracy (która znajduje się obok parku) w każdy poniedziałek przez pół godziny udajemy się grupą 15 osób do parku i musimy karmić golebie, wrony, kaczki (dotad widziałem tylko 2 bo uciekły bo zimno) i za tydzień załatwiła nam spotkanie z pawiami…
Dlaczego? Po co? Oczywiście wszystko kosztem przerwy…