W pewnym sklepie z porcelaną czekałem 2 tygodnie na umowę, bo kierowniczka „nie miała jak dojechać”. Głupi byłem, pracować pracowałem. Wymusiłem w końcu umowę, niby wszystko się zgadza, wszystko działa.
Pracowałem jakiś miesiąc. Generalnie straszne warunki, szkolenie na zasadzie: a i tak ogarniesz. Syf kila i mogiła. Kierowniczka regularnie wpada do sklepu, pyta o utarg i bierze z kasy kilkaset złotych. Mija miesiąc, czas wypłaty…. Walczyłem o nią miesiąc, strasząc, grożąc itp. W końcu wysłali… Za mało o połowę. Grozę dalej. Po 2 miesiącach dostaje całość z nawiązką o.o
Później okazuje się, że pani kierownik wyleciała z hukiem, bo nie wysyłała umów do kadr, kradła pieniądze z kas, zabierała towar do domu i dawała go na straty, oraz handlowała zabrana porcelana na lewo o 2/3 taniej niż w sklepie 😂😂😂 a tak mnie pouczała na rozmowie o uczciwości i szczerości, która jest podstawą w tej niesamowicie ambitnej i poważnej pracy.
Cudna kierowniczka ❤️