piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaPiekielni szefowiePraca marzeń w gastronomi i wspólnik oszust

Praca marzeń w gastronomi i wspólnik oszust

Jakoś 5 lat temu zatrudniłam się w pracy marzeń-gastronomia z przewodnika G&M. Lokal na wysokim poziomie, pracownicy z wykształceniem, doświadczeniem, pasjonaci. Szef identycznie.

Generalnie z pracy byłam zadowolona, płacą odpowiednią, szacunek, wdrożenie, rozmowy. Wszystko jak trzeba. Do czasu aż firma się rozwinęła i do spółki dołączył nowy partner, który maczał we wszystkim palce stopniowo owijając właściciela wokół palca.

Wygraliśmy przetarg na duże wydarzenie w Polsce z ważnymi głowami. Przygotowania trwały ponad rok. Nasza firma miała również firmę ,,matkę” która zajmowała się wyszukanym cateringiem i to właśnie ona była odpowiedzialna za wydarzenie.

Od samego początku otrzymałam informację, iż moja załoga z danego punktu nie będzie brana pod uwagę do obsługi wydarzenia, ponieważ jest wszystko dopięte.

Niestety pewnego dnia otrzymałam od managerki telefon, iż będzie potrzebne wsparcie. Rozumiałam sytuację, obiecałam, że przekaże zespołowi natomiast chce iść do Nich z konkretami i tu wypytałam o stawkę (rozmawiając na głośniku, by jednocześnie nie pomijając niczego utworzyć notatkę dla personelu).

Zgodnie z rozmową wszystko przekazałam. Stawka miała być godzinowa, większa o 3 zł niż mieli na godzinę + zwrot kosztów dojazdu (paliwo) zgodnie z zużyciem. Nadszedł czas rozliczenia. Załoga przyszła do mnie z informacją, że chyba się pomylono, ponieważ albo policzono im tylko pensje z obiektu, w którym są zatrudnieni zaś reszta będzie dodatkowa, albo nas oj*bali.

Zdenerwowana udałam się do biura w składzie: szef, partner, manago. Informuje o całej sytuacji i słyszę z ust wspólnika: Ale nie tak się umawialiśmy, każda z 500 zatrudnionych na czas wydarzenia osób otrzymała stawkę x o czym wiedzieli i mieli do wyboru faktycznie albo kwotę ustaloną wyższa *ta o 3 zł, albo podstawową z umowy + zwrot 30% koszta dojazdu. Dostałam szału.

Poinformowałam o przebiegu rozmowy. managera cisza. Wmawiano mi, ze kłamie co nie miało sensu patrząc na to, ze moja pensja była okej. Ja w szoku. Wk**wiona bo lepiej się ująć tego nie da, że koniec końców to ja wyszłam na kogoś niezbyt godnego zaufania zapytałam, czy zatem to ja powinnam ze swojej pensji pokryć załodze pensje do wyrównania umówione stawki?

Wspólnik: możesz. Twoja sprawa. Nie wiem dlaczego narzekasz skoro bardzo dobrze tu zarabiasz, twoja stawka została podwyższona. Co Cię obchodzi ile oni zarobili skoro Tobie dobrze. Cala w płaczu nie wiedziałam co zrobić. Rzuciłam parę soczystych tekstów, zwyzywałam.

Rzecz w tym, że dla mnie zespół był ważniejszy od pieniędzy. Poinformowałam, że daje im godzinę na załatwienie tematu w przeciwnym razie cała dzisiejsza zmiana w lokalu ubiera się, wychodzi do domu a obiekt zostawiam otwarty i nikt więcej nie wróci. Po godzinie każdego wezwano, zapłacono odpowiednio z informacja, ze nie tak się umawialiśmy, ze Kierownik kłamie, ale aby uniknąć skandalu zapłacą.

Po tygodniu przyszłam do pracy i usłyszałam: to jest Krzysztof (imię zmienione), przejmie twoje obowiązki, stawkę Ci zostawimy, proszę wdrożyć go w Twoje stanowisko.

Cóż, niedługo później odeszłam, ponieważ nie pozwoliłam sobie na takie traktowanie A wraz ze mną lwia część ekipy jako solidarność 🙂
A kiedy oni odchodzili lawinowo słuchali, że pewnie ja ich zbuntowałam, nakłoniłam fałszywie przedstawiłem sytuację.

Passt! Lokal zamknął się po roku, bo trzeba wiedzieć kiedy że sceny zejść niepokonanym ❣

Tak, byłam skora, że swojej pensji pokryć te kwoty, ponieważ były to ogromne sumy, zapracowane w pocie czoła oraz dlatego, że z częścią osób chciałam w przyszłości jeszcze gdzieś współpracować.

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE