Rekrutacja w największej w Polsce stacji paliw. Spędziłam tam cały dzień, odpowiadając na pytania, rozwiązując zadania (masa osób chętnych). CUD!
Dostałam się, kazali przyjść następnego dnia. Stałam na kasie, obsługiwałam ludzi itp. Itd. Na koniec szefowa powiedziała, że jest masa osób, musi dać szanse innym, zaproponowała mi, żebym przychodziła codziennie po 8-10 godzin na „szkolenie”.
Oczywiście bezpłatne i do tego nie dała mi gwarancji, że mnie potem zatrudni, nie powiedziała dokładnie ile ma trwać to szkolenie, mówiła tylko minimum 2 tygodnie i że trzeba się wykazać. Odmówiłam. Jak się okazało na taki układ poszło sporo uczestników rekrutacji. Pracowali jak normalni pracownicy, nie zostali po tym zatrudnieni.
Urząd pracy dostawał skargi od ludzi, którzy przychodzili tam na „szkolenie”.
Najbardziej żal mi było młodego chłopaka, twierdził, że był na ich „szkoleniu” 30 dni (omamiony wizją dostania posady) nie dostał za to ani złotówki, zrezygnował gdy jedna kobieta zatankowała auto około 100zł, nie zapłaciła, a stacja paliw kazała mu to zwrócić. Ludzie dla pracy są w stanie zrobić wiele.
Ps: Jak zawsze pozdrawiam Olecko!
