Praca na tirach u dziadów, przytoczę te najbardziej soczyste kawałki z kilku firm
1)Każą jechać 400km na serwis z syczącym na 100metrow układem hamulcowym – cos jakby wyciek oleju hamulcowego w osobówce( gdybym pojechał to normalnie sprawa w sądzie jak jazda po pijaku )
2) Zabraniali wbijać na tachografie tzw „młotków”. W praktyce wstawało się o 6:00 a o 21:00 dopiero przerwa. Czyli 15h pracy non stop, bez minuty przerwy (za danie takiego polecenia normalnie się idzie do więźnia)
3) Auto co staje raz na parę dni i nie odpala, bo rozrusznik, bezpieczniki, pompa paliwa… A to, że jesteś nie wiadomo gdzie to nikogo nie obchodzi. I naczepa, z której belki wypadają i trzeba poprawiać, bo na jezdnię polecą. O naprawę doprosić się nie dało.
Dramat, a to, co przedstawiłem powyżej to ledwie ułamek z tego co tam się działo ☺️