piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaPiekielni szefowieMagazyn - za mało ludzi do pracy i za dużo roboty

Magazyn – za mało ludzi do pracy i za dużo roboty

Będzie o byłem firmie, w której pracowałem jako magazynier i operator wózka widłowego. Zacząłem pracę w 2019r. zaryzykowałem, spakowałem manele i wyjechałem z zadupia bez przyszłości do jednej z większych aglomeracji w Polsce jakieś trzysta kilometrów od domu rodzinnego.

Z początku było świetnie, świetna ekipa, szef też w miarę w porządku, robota bajka. Dopiero jak przyszedł covid to im odj*bało, jak z początku nie chcieli dawać podwyżek bo korpo nie chce dać, tak teraz mieli ku temu doskonałą wymówkę, bo oszczędności i korpo tym bardziej dać nie chce.

Do tego brak kasy za nadgodziny, bo te tylko do odbioru tylko że z**ierdol był taki, że nie było kiedy odebrać tych nadgodzin, no i brak nocek przez to człowiek dostawał gołą pensje, a że przed pandemią wziąłem laptop na raty to co miesiąc po odliczeniu rachunków zostawało mi czterysta złotych na przeżycie miesiąca. Tyle cyrków i przekrętów co tam się działo to wystarcza na krótką telenowelę. Na przykład liczba pracowników, klient płacił ponoć za trzymanie na swoim projekcie dwunastu pracowników, w rzeczywistości było ich ośmiu a potem liczba spadła jeszcze niżej.

W końcu wymyślili sobie wziąć Ukraińców z agencji pracy, aby Ci z**ierdalali po dwanaście godzin, liczba polskich pracowników, która ogarniała projekt wynosiła pięć osób.

Do zadań Ukraińców, których też było pięciu, należało głównie szykowanie zleceń, czyli najgorsza robota, a także pomoc nam w innych procesach. My robiliśmy całą resztę, przyjęcie towaru na magazyn, sprawdzanie dostaw, oklejanie palet do wrzucenia na magazyn, czyli co jest czym i co ma gdzie stać, a także ładowanie wysyłek krajowych i międzynarodowych, czyli co jest czym i gdzie ma jechać, Ukraińcy tego nie potrafili przez bariery językowe i też dlatego, że nie było komu i kiedy ich uczyć.

Oczywiście przez braki w ludziach a nawet w sprzęcie, bo tego też nam brakowało, było mnóstwo reklamacji od klientów i braki na magazynie i zdaniem szefostwa to była nasza wina, bo za mało się staramy. Do tego od pojawienia się Ukraińców co chwila coś było r**jebane.

Na tym w sumie też chcieli zaoszczędzić, magazyn był składem materiałów niebezpiecznych, klient produkował farby, lakiery i innego rodzaju chemię przemysłową i składował to u nas. Zwykle na magazynie stał kontener przeznaczony na uszkodzone towary i środki do ich neutralizacji i posprzątania bajzlu. Oszczędność była taka, że zabrali ten kontener… Nie muszę opisać jak to wyglądało w praktyce.

W końcu nadszedł ten dzień, że klient odmówił przedłużania kontraktu i projekt był zamykany. Ludziom, którzy tam pracowali po kilka lat dali wypowiedzenia, głównie dlatego, że Ci ludzie burzyli się na słabe warunki pracy. Moja umowa miała skończyć się miesiąc po tym jak projekt miał zostać zamknięty, mnie zapewniono, że zostanę przeniesiony na inny projekt, termin zamknięcia projektu był wyznaczony na Maj.

Jednak okazało się, że klient nie ma gdzie się podziać z towarem, bo firma, która miała teraz magazynować jego towar miała problem z odbiorem swojego nowego magazynu przez straż pożarną. Zatem towar został u nas.

Nas było trzech, Ukraińców pięciu i masa za**erdolu.

Miałem tego dość i oznajmiłem im, że nie chcę z nimi przedłużać swojej umowy z powodu tego, że po pierwsze to czuję się oszukany, bo miałem być na innym projekcie a dwa, że przerasta mnie to, że na tak dużym magazynie jest tylko trzech ogarniętych facetów i grupa Ukraińców, których trzeba niańczyć, bo inaczej na magazynie pojawia się kolejna plama po r**jebanej puszce z farbą…

Z tego co wiem to po moim odejściu sytuacja utrzymała się do końca roku bez zatrudnienia nikogo nowego a Ci nieliczni, których chcieli zatrudnić bardzo szybko zmienili zdanie.

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE