piątek, 19 kwietnia, 2024

Państwowy Januszex

Historia dosyć świeża, bo z zeszłego roku. Dostałem pracę w jednej z jednostek badawczych, gdzie miałem zajmować się analizą kruszyw itp., itd., ogólnie zakres obowiązków typowo pod wykształcenie + pion badawczy gdzie można szukać bądź składać ciekawe projekty naukowe.

Myślę sobie no bomba lepiej trafić nie mogłem. Sytuacja rodzinna ciekawa nie była więc taka oferta powinna być spoko…. tiaaa jak się myliłem po czasie.

Początek już pierwszy zonk. Stawka na umowie na czas próbny niższa o 1/4 od poprzednich umów jakie miałem. Myślę po tym czasie będzie lepiej, trzeba teraz ogarnąć jakąś pracę, wyrobić sobie miejsce i po tym czasie będzie lepiej. Wtrącę, że dostałem na rękę coś około 2980,- PLN po wszystkich podatkach i potrąceniach, a zakres obowiązków jakby płacili z 4 razy tyle….

Zapieprzanie z analizami, próbkami, do tego miałem szukać projektów, pisać artykuły i inne duperele „ku chwale kierowniczki”. Im dalej w las tym więcej… nawalonego kupska przez dziki.

Składamy duży przetarg o realizację analiz dla jednej z większych firm wydobywczych w kraju. Oczywiście kierowniczka ubzdurała sobie, że tak ma być jak przeczytała to pójdzie gładko „Nowy ogarniesz to bez problemu”.

Jakie było moje zdziwienie kiedy zagłębiałem się w kruczki prawne przetargu i jego wymagania. Totalnie odbiegało od wytycznych tego co wiedziała „kierowniczka”. Wyszło tyle papierów i porozumień do załatwiania, że wszystko było spinane na parę minut przed terminem złożenia wniosku. Co podczas tego robiła kierowniczka?

„Panie XYZ niech Pan mnie słucha teraz jak mówię, a czemu Pan nie pisze jak mówię, a czemu nie załącza do tego jednocześnie załączników i nie notuje moich uwag”. To wszystko w ciągu 2 minut… No pogrzało kobitę totalnie… Zaczęła unosić się do mnie i jeszcze jednej osoby, która była z Nami. Dodatkowo ciągłe pretensje, że nikt nie słucha co Ona każe robić, co chwilę przekładanie papierów do umowy i zmiany zdania co ma kto robić…

Wyskoczyła z pretensjami to mówię „W takich warunkach nie da się pracować wprowadza Pani nerwową atmosferę i wymaga kilku rzeczy jednocześnie gdzie jest to nie wykonalne”. Od tego momentu byłem na cenzurowanym. Jak się dowiedziałem pierwszy pracownik co miał czelność zwrócić jej uwagę.

Przedłużanie umowy? No spoko skończyło się podwyżką na 3200,-, gdzie finalnie na wypłacie widziałem trochę ponad 3100,-, a obowiązków o połowę więcej… Na spotkanie z szefostwem usłyszałem, że potem dostanę przy kolejnym przedłużaniu i jak podniosę stopień naukowy. Będą o mnie pamiętać….

Jakoś w to nie wierzyłem i ręce mi opadły.

Drugą sytuacją było opi*rdalanie pracowników, że walczą o swoje bo przez jej durne pomysły robią nadgodziny BEZPŁATNE!!!! No to już kuriozum. Na pytanie kto zapłaci za nadgodziny usłyszeliśmy „Jak się zapracuje na premię to będzie”. Dodatkowo główne szefostwo skwitowało to słowami „Bo mają Państwo problem z komunikacją pomiędzy kierownik-pracownik”. No super szkoda tylko, że ekipa pracowników zgrana była, a kierowniczki nikt nie lubił.

Przed końcem roku 3 razy robiła awantury bez powodu w innych działach i na korytarzu. Sam byłem świadkiem jak podczas omawiania warunków współpracy z jednym laboratorium wbiła w połowie rozmowy i zaczęła pyskówkę, że sobie ploteczki urządzamy… no super…. sama chciała 5 minut wcześniej aby renegocjować ceny….

Ostatnią sytuacją po której stwierdziłem ewakuacja wskazana w trybie pilnym było przygotowanie oferty dla zleceniodawcy potencjalnego według kilku norm krajowych. Każdą ofertę przygotowałem starannie według wytycznych ujętych w normie i wysłaliśmy to mailem.

Przychodzi po 2 dniach z pretensjami dlaczego były 3 oferty, a nie 1 zbiorcza…. no to zaczęło się tłumaczenie, że nie można tego tak zrobić, a osoba zainteresowana chciała dla 3 norm z osobna jak wygląda sprawa badań. Kolejny raz z pretensjami i buzią wezwała mnie, zastępcę co wysłał zlecenie i kolegę co mnie uczył na dywanik.

Podczas rozmowy wyszło, że oferty były zrobione tak jak powinny, dodałem wszystkie uwagi nawet ujęte gwiazdką w uwagach normowych. Co za to usłyszałem? Że nie robię tego jak osoba mnie szkoląca (sam kolega co mnie uczył powiedział, że zrobiłem dobrze przed kierowniczką) , a do tego chyba idiota robił te oferty….
Tak zakończyła się moja dalsza chęć siedzenia tam. Dodam jeszcze kilka uwag:

* Kierownik nie wiedział, że ma mi zrobić plan szkolenia stanowiskowego na już… zrobił po 4 miesiącach jak sam się nauczyłem….,

* Chciał abym jeździł w delegacje bez badań… też nie wiedział, że ma z kadrami pogadać aby takowe mi wystawili….,

* Ciągłe gów** warte spotkania cotygodniowe, które nic nie wnosiły bo nawet jak każdy miał rację oprócz niej to był foch, humor i lament, że każdy jest przeciwko niej i jej super pomysłom,

* Burdel w papierach, sama nie wiedziała jakie oferty chciała dla przemysłu i ciągłe ingerencje w coś o czym nie miała zielonego pojęcia,

* Miałem odpowiadać za przygotowywanie i wysyłanie ofert, a koniec końców ciągle w to ingerowała bez wiedzy w tym zakresie,

To by było na tyle

Obecnie jestem już w normalnej pracy gdzie mnie szanują i doceniają za wkład pracy

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE