W mojej kilkuletniej karierze zawodowej spotkałem się z kilkoma januszexami (głównie branża automatyki przemysłowej).
Najgrubsze fikołki działy się w pewnej firmie pod Pruszczem Gdańskim, zajmująca się produkcją maszyn. W zasadzie były dwie firmy działające pod ramieniem jednego prezesa.
Druga zajmowała się produkcją drzwi, a większość zasad w obu firmach była współdzielona.
Zasady wynagrodzeń polegały na zatrudnieniu na najniższą krajową, a reszta wynagrodzenia była przekazywana jako premia uznaniowa. W przypadku gdy pracownik wziął L4, premia była zabierana. Uzasadnienie prezesa było takie, że w przypadku choroby należy wziąć urlop wypoczynkowy, a nie świrować na zwolnieniu lekarskim.
Hitem był moment, w którym weszły przepisy podatkowe zmieniające podatek od dochodu na 0% dla ludzi do 26 roku życia.
Wypełniłem deklarację dla księgowej w której napisałem, że chciałbym dostawać wypłatę niepomniejszoną o podatek dochodowy. W przypadku gdybym takiej deklaracji nie napisał zwrot pieniędzy otrzymałbym na koniec roku podatkowego wraz z rozliczeniem pitu od urzędu skarbowego.
W momencie dostania wypłaty ujrzałem tam taką samą kwotę jak miesiąc wcześniej. Dlaczego? Jak się okazało powodem był zapis w umowie o pracę, który wskazywał wynagrodzenie nie brutto, a netto – i to jeszcze nie w rozliczeniu miesięcznym, a godzinowym. Dostałem tyle samo pieniędzy, ale przynajmniej mój pracodawca tracił mniej na zatrudnieniu. 🥰
Po rozmowie z główną księgową, która opisała mi całą obowiązującą sytuację podatkową (niczym Jacek Gmoch), dowiedziałem się, że osobą, która zdecydowała się ostatecznie na klepnięcie takiego solidarnego ruchu w moją stronę był wiceprezes.
Z wiceprezesem próbowałem się umówić na spotkanie kilkukrotnie, mimo że miał biurko naprzeciwko mojego to się to nie udało przez dwa tygodnie.
Po dwóch tygodniach wkurwienia wręczyłem mu wypowiedzenie, a w odpowiedzi dostałem: „a, wypowiadasz?”.
Mimo miesięcznego okresu wypowiedzenia, nie omieszkałem powiadomić Państwowej Inspekcji Pracy o istniejących nieprawidłowościach w firmie. Mogę tylko z własnego doświadczenia powiedzieć, że PIP działa bardzo sprawnie i jeszcze zanim ostatecznie wyszedłem z firmy miałem przelew regulujący kwestie pomniejszonej wypłaty. Dostałem również pieniądze za miesiąc, w którym byłem na L4 z powodu zaplanowanego zabiegu lekarskiego.