czwartek, 18 kwietnia, 2024
Strona głównaPiekielni szefowiePraca jako pomocnik mechanika

Praca jako pomocnik mechanika

5 czy 6 lat temu pracowałem jako mechanik na stacji diagnostycznej w Warszawie. Praca tam była nudna jak flaki z olejem i uciążliwa, bo 12h przez 7 dni w tygodniu za parę groszy więcej niż najniższa krajowa. Ustawienie zbieżności ok 4-7 razy dziennie plus czasami wymiana oleju i filtrów. Postanowiłem, że wykaże się trochę większa ambicja i porozsyłam CV. Następnego dnia odezwał się Janusz, że ma pracę, bo otworzył drugi warsztat i potrzebuje pracowników umówiliśmy się na stawkę stałą 17zl za godzinę. Mówię spoko zacznę z początkiem następnego miesiąca, lutego.

Przy podpisaniu umowy widniało tam stanowisko pomocnik mechanika. Mówię trudno mi nie zależy, aby się pieniądze zgadzały…

Warsztat Janusza znajdował się stosunkowo niedaleko, bo jakieś 6 kilometrów w linii prostej od mojego domu, ale żaden autobus tam nie dojeżdżał. Jako że samochodu nie miałem, bo byłem po prostu zbyt biedny wtedy, aby pozwolić sobie na ten luksus, to zasuwałem na piechotę przez tory kolejowe, trochę pola i gruntowe drogi, aż w końcu po ok godzinnej przeprawie byłem już na miejscu.

Ogółem wytrzymałem tam miesiąc.

1. Janusz oszczędzał na wszystkim, włącznie na ogrzewaniu. A przypominam że był luty. Pizgawica ok -15 stopni na hali i zakaz ogrzewania się przy jedynym dzialajacym grzejniku w biurze.

2. Była jedna szafka z porządnymi narzędziami i zakazem używania, bo się popsują, dlatego pracować trzeba było na jakiejś chujni z chin która łamała się i wyginała.

3. Darł ryja non stop. Wszystko źle i za wolno. Przyjeżdżał jeden albo dwa samochody dziennie na jakąś pierdołę to darł mordę na mnie przy kliencie, że za wolno i mnie wypierdoli (choc ja miłości męskiej trochę się brzydzę).

Praca często się przedłużała, bo jak już coś przyjeżdżało to przeważnie na godzinę przed zamknięciem i „ch*j mnie to obchodzi ma to być k*rwa dziś zrobione”. Więc zostawałem na nadgodziny. Myślę sobie ok, przynajmniej pieniądze będą się zgadzać.

4. O jakie było moje zdziwienie kiedy w dzień wypłaty 1 marca, za przepracowanych prawie 200 godzin dostałem 950zl. XD xD xD.

Co się okazało:

Janusz stwierdził, że 10 zł na godzinę to on może płacić z*jebistym mechanikom a tak w ogóle to żebym się cieszył, że prace mam, bo on w moim wieku to musiał jeszcze płacić, żeby się uczyć.

Zemsta była słodka. Stwierdziłem, że ten dzień dopracuje do końca i zniknę… Akurat Januszowi trafiło się do naprawy zawieszenie w kilku autach flotowych pewnego banku. Wszystko wymieniłem wszystko cycuś glancus…. Poza niedokręconymi kołami… Janusz następnego dnia dzwoni z morda, że jechał tym samochodem i koła mu odpadły na trasie xD i że sprawdza kamery, żeby udowodnić mi moją winę i że będę płacił kolosalne pieniądze. To grzecznie mu odpowiedziałem, żeby sprawdził, czy w ogóle w pracy wtedy byłem, bo skurwysyn nawet na zleceniu rozpisywał oficjalnie jeden dzień w tygodniu po kilka godzin. A tak w ogóle to mechanik powinien sprawdzić, czy dobrze zrobiłem, bo ja na umowie miałem tylko pomocnik mechanika. A na koniec to się zapytałem, czy nie ma ubezpieczenia?

Trzask słuchawki…

Dwa lata temu nasze drogi ponownie się zeszły. Pracowałem w wypożyczalni sprzętu budowlanego, normalnie dla każdego klienta dawaliśmy jakiś tam rabat na sprzęt. I przyjechał on. Poznałem od razu. On mnie nie. Wiec zacząłem go obsługiwać i kierownik wybauszyl oczy jak 5 zł kiedy wynająłem mu sprzęt 2x drożej niż normalnie.

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE