W niektórych programach typu talent show publiczność dostaje/dostawała wynagrodzenie za uczestnictwo w nagraniach. Pracowałem więc w czasach świetności takich formatów jako aktor (tak wynikało z umowy), a moimi zadaniami było siedzenie oraz klaskanie na sygnał.
Januszowe było w tym to, że nie mogliśmy pić oraz wachlować się podczas pracy kamer. Nagrania przerywano, ponieważ trudno było zdyscyplinować kilkuset, młodych zazwyczaj, ludzi.
Kilka osób, które tych zasad ostatecznie nie zaakceptowało, zostało wyproszonych. A pić i wachlować się było trzeba, bo bez tego nie sposób było wysiedzieć 10-14 godzin (z jedną, dwoma przerwami) przy temperaturze grubo ponad 30 stopni.
W obiekcie, w którym odbywały się nagrania, nie było klimatyzacji. Jego pierwotne przeznaczenie nawet nie stało obok produkcji filmowej, w ogóle gromadzenia się tylu osób w jednym miejscu.
Można było odnieść wrażenie, że ten obiekt wynajęto i dostosowano po taniości. To też takie trochę januszowe.