Kilka lat temu miałem nieprzyjemność krótko pracować w niewielkiej agencji reklamowej.
Do moich obowiązków należał montaż i wyklejenie przydrożnych billboardów a raz w tygodniu rozwożenie lokalnej gazety.
Praca oczywiście na czarno, bo Janusz wielki biznesmen był ciągle na „ważnym wyjeździe służbowym” i nie miał czasu podpisać umowy, ogólnie w redakcji pojawiał się raz w miesiącu zrobić wypłaty resztę spraw załatwiało się z nim przez smsy lub przez zaufanego pracownika nazywanego pieszczotliwie czopkiem🙂
Pierwszą rzeczą, która mnie zniechęciła to tej pracy to komunikacja a raczej jej brak.
Teoretycznie mieliśmy dzień wcześniej dostawać smsa z informacją gdzie mamy jechać na montaż lub wyklejanie, ale Janusz zawsze o tym zapominał albo potrafił dzwonić o 2 w nocy bo mu się przypomniało, że smsa nie wysłał a rano trzeba daleko jechać(zdarzało się, że jeździło się po 100km w jedną stronę) i żebyśmy wcześniej wyjechali🤦 po pierwszym takim numerze zacząłem wyłączać telefon na noc.
Drugą rzeczą były ciągłe problemy z materiałami do pracy. W całym województwie nie ma chyba hurtowni, w której Janusz nie miałby zaległej faktury do zapłaty😂😂
Czara goryczy przelała się kiedy Janusz wysłał mnie do hurtowni stali po odbiór słupów i poprzeczek do billboardów.
Zajechałem na hurtownie przekazałem chłopakom na magazynie czego potrzebuje wrzucili mi na auto prawie 2 tony stali, wypisali zamówienie i lecę do biura po odbiór faktury. Na miejscu podaje pani Grażynce dane do faktury pani wklepuje dane i informuje mnie, że Janusz ma trzy nie zapalcone faktury i albo płacę gotówką albo mam zrzucac towar z auta i wypad.
Wk*rwiłem się konkretnie dzwonię do Janusza mówię co i jak a on mówi, że nie ma czasu, że jak mam kasę to żebym zapłacił ze swoich a on mi odda. Powiedziałem mu że nie ma takiej opcji i że czekam 10 minut na przelew a jak nie dojdzie to zostawiam busa na hurtowni i idę na pociąg.
Kasę Janusz szybko znalazł ją na drugi dzień poszedłem do redakcji po wypłatę i zakończyłem pracę w tym cyrku.