Pracowałam kiedyś w biurze rachunkowym, w którym był obowiązek raz na kilka miesięcy zejść na dół do takiego głównego biura, gdzie przychodzili klienci i umyć ekspres to kawy.
No powiedzmy, że ok, chociaż ja pracowałam w dziale który w ogóle do tego ekspresu nie miał dostępu. I jak mówię koleżankom księgowym, że dziwne że my go musimy myć, jak z niego nie korzystamy to dziewczyny mi opowiedziały historię, że zanim przyszłam do tej firmy, to w ramach tego „dyżuru” trzeba było nie tylko myć ekspres, ale też odkurzać i myć podłogę i łazienkę.
I tak wszyscy to robili, aż zatrudnili jedną dziewczynę, która powiedziała wprost szefowej i dyrektorowi, że nie będzie tego robić, bo nie leży to w zakresie jej obowiązków. I wtedy oni w końcu zatrudnili sprzątaczkę (ale oczywiście nie przychodziła zbyt często).
Ale historia skończyła się nie za dobrze, bo w ramach „zemsty” za to, dziewczyna była źle traktowana i jak tylko skończyła jej się umowa, to dyrektor z wielką przyjemność powiedział że jej nie przedłuży i nara.