Czas akcji: początek 2022.
Miejsce: agencja reklamowa.
Agencja miała biura w dwóch miastach. To w moim mieście nie było głównym, a jedynie „przyczółkiem”, więc z CEO widziałem się może dwa razy. Reszta kontaktów opierała się o maile. Prawie wszyscy pracownicy byli na b2b lub zleceniach. Na palcach jednej ręki można było policzyć osoby z umową o pracę.
Na początku marca 2020 dostaliśmy informację: firma jest stabilna, dotychczasowo podpisane umowy gwarantują zatrudnienie. Zaraz po pierwszym przypadku zachorowania w Polsce przeszliśmy na home office. W międzyczasie śmialiśmy się, że ktoś wykorzystał fakt unieruchomienia szefostwa, bo CEO zawinęli bardzo drogiego SUV’a z garażu.
Fast forward do końca marca: Osoby na umowie zleceniu i b2b rozstają się z firmą.
Kwiecień: firma korzysta z tarczy antykryzysowej. Agencja do prawie wszystkich działów szuka teraz stażystów. CEO kupuje kolejnego suva, zanim policja kończy sprawę kradzieży i ubezpieczyciel wypłaca GAP.
Maj: CEO chwali się w SM, że wymienił pojazd do swojego z*jebiście drogiego hobby.
Lipiec: firma łaskawie opłaca mi faktury za luty i marzec.