Ponieważ od przeszło ćwierć wieku zajmuję się serwisem wind w części warszawskich bloków zaś moja kariera zawodowa zawsze była związana z sektorem ,,małych i średnich przedsiębiorstw” z branży serwisu wind, trochę różnych ciekawych historii się uzbierało.
W okolicach 2000 roku serwisowałem windy w jednym z bloków na warszawskim Żoliborzu-co kilka dni regularnie stawała. Przyczyna awarii – zadziałanie bezpiecznika zabezpieczającego obwód sterowania dźwigu.
Przez dłuższy czas nie mogłem znaleźć przyczyny usterki, później się ,,samoistnie skończyła” zaś jej przyczyna wyjaśniła się… dekadę później.
W tym czasie zmieniłem pracę, przyszedł rok 2010 czy 2011 i firmowa wigilia. Szefowi (który nie wiedział, na którym osiedlu wcześniej pracowałem w poprzedniej firmie) zebrało się na wspomnienia.
Zaczął opowiadać jak 10 lat wcześniej specjalnie przyjeżdżał na blok swojej teściowej i unieruchamiał jej windę by (cytuję) ,,ta stara kur… się męczyła włażąc po schodach”.
Najśmieszniejsze jest jednak to, że notorycznie psuł jedną windę, druga, która była na budynku jakoś mojemu szefowi nie przeszkadzała, gdyż (ponownie cytuję) ,,jestem jednak litościwy wobec tej starej kur…y”.
Oczywiście wobec mojej osoby, która musiała przyjeżdżać, by uruchamiać windę, która obrywała rykoszetem w wojnie ,,zięć-teściowa” nikt się nie przejął…
