Pracowałem w piekarni, ogólnie powinienem pracować jako kierowca w handlu obwoźnym, lecz wszelakie pieczywa musiałem samodzielnie spakować w skrzynki i ustawić w samochodzie, a w dodatku kierowcy musieli kroić chleb i pakować w woreczki.
Lodówka w samochodzie, w której były wędliny i nabiał była podłączana tylko na noc, podczas jazdy lodówka była nieczynna, więc można się domyślić jak to wszystko w niej wyglądało.
Wszystkie owoce, warzywa czy napoje, mąka, cukier stały w garażu pod ścianą. W garażu również piechotą maszerowały sobie myszy i szczury.
Kierowcy sprzedawali klientom nieświeże produkty, przeterminowane np. mleko czy twaróg.
Szef kazał nam sprzedawać wczorajszy chleb jako dzisiejszy po normalnej cenie. Piekarze podczas wyrabiania ciasta palili papierosy.
Kierowcy podczas sprzedaży produktów na wagę, dodawali sobie wartości do wagi tak, że np. klient dostawał 800g a płacił za pełen kilogram.
Zdarzało się, że kierowcy jeździli nietrzeźwi.