sobota, 10 lutego, 2024
Strona głównaPiekielni szefowieMobbing w sieciówce fast food

Mobbing w sieciówce fast food

Pierwsza praca w bardzo znanej sieciówce fast food. Na początku wszystko mi odpowiadało – pierwsza praca nie miałam żadnych wymagań, bo nawet szczerze mówiąc nie wiedziałam jak powinno być w takiej pracy.

Przez pół roku po moim zatrudnieniu pracowała z nami menadżerka (people menager), która jak się potem okazało izolowała nas od całego tego g*wna, jaki zagotowywała nam kierowniczka i kierownik regionalny.

Kierowniczka bardzo toksyczna baba około 40 po uwaga podstawówce!! A regionalny to jej kumpel.. Kobieta całą załogę buntowała przeciwko właśnie tej menager, wyzywała za plecami od grubasów, (ogólnie obgadywała pracowników) opowiadała niestworzone historie, bo bała się, że ta zajmie jej miejsce, aż w końcu ją zwolniła pod byle jakim pretekstem i wtedy właśnie zaczął się cyrk.

Zima, na dworze -15⁰/-20⁰ na sali, kuchni i w miejscu robienia kanapek 10⁰-15⁰ max, przy Drive Thru wiadomo jeszcze mniej, niedziałające ogrzewanie (trzeba oszczędzać, bo pandemia i mniejsze zarobki dla firmy, a naprawa kosztuje). Musiałam wynosić zamówienia na dwór (oczywiście nie tylko ja) do samochodów w śniegu, ubrana w ciuchy robocze (długie spodnie, bluzka na krótki rękaw i polarek XD) bo czas obsługi nie mógł być dłuższy niż 2.5 minuty, a ze względu na pandemie i mniejszą ilość zamówień (g*wno prawda, tak samo było dużo aut, i na dostawy do domu) było uwaga TRZECH pracowników na całą restaurację i nie wyrabialiśmy się w te 2.5 minuty.

Ludzi musiałam odsyłać na parking i p**ierdalać wynosić zamówienia na dwór. Skóra na dłoniach pękała mi z zimna, cały czas byłam przemarznięta, pomimo że pod ubranie robocze zakładałam bieliznę termiczną, do której regionalny się przyczepił, bo mi przy szyi wystawało trochę i to było niezgodne ze standardem …

Wracałam z płaczem, zmęczona po 8h jakbym była tam 13h, ale w końcu ktoś mi przemówił do głowy i poszłam na zwolnienie właśnie na te dłonie (wyglądały naprawdę strasznie) i chodziłam na zwolnienie co 3 dni po powrocie z niego, bo ciągle ogrzewanie nie działało. Moje działanie poskutkowało, bo pod koniec zimy naprawili ogrzewanie hahhaha.

Zaczęło robić się ciepło, ludzie tez już przestali się tak bać pandemii i gości było coraz więcej, a nas dalej mało po jednej osobie na stanowisko co przy drodze szybkiego ruchu jest straszne. Mając zmianę na DT jednocześnie odbierałem zamówienia jeden po drugim, nabijałem na kasę, rozliczałam, pakowałam, a nieraz nawet robiłam kanapki. Ludzie potrafili czekać po 40 min na zamówienie właśnie przez brak personelu i całą frustrację przelewali na kasjera.

Potrafiliśmy mieć dzienny utarg około 20k, nie było już co sprzedawać momentami brakowało sałaty, frytek, sosów WSZYSTKIEGO. To była bardzo mała restauracja, zdecydowanie za mała na ten ruch, który mieliśmy peak time był całą zmianę .. Maszyny miały dużo awarii, bo były zaniedbane przez kierowniczkę.

Lato, na kuchni 48⁰, na kanapkach 43⁰, na sali około 30⁰, przy kasach i DT 36⁰ klimy brak. Dziewczyna, która miała umowę zlecenie poszła do domu, bo za gorąco, nie dawała rady.

Reszta została, bo była umowa o prace. Telefony do kierowniczki, że nie da się pracować w takich warunkach – zamknijcie sale i obsługujecie tylko DT (jakby to jakaś różnica była)regionalny zagroził, że jak ktoś wyjdzie to go zwolni dyscyplinarnie.

Jedna z pracownic się przegrzała, poszła do toalety wymiotować była bardzo odwodniona, zadzwoniłam do jej chlopaka – przyjechal, menager, który prowadził zmianę NA RĘKACH wyniósł ją z tej toalety, a chłopak wezwał karetkę, która przyjechała i dała jej kroplówki, spisali protokół ze wypadek w pracy, że za duża temperatura. Kierowniczka wściekła jak osa za tą karetkę, mówiła, że przesadziła i, że mogla jechać do domu, gdzie wcześniej grozili zwolnieniem haha.

O premii mogliśmy pomarzyć, jak już była to wysokości 50-150 zł, wynagrodzenie za pracę w święta, sylwestra nie różniło się wcale od podstawowego, można było sobie wybrać np pracujesz na Boże Narodzenie to masz wolny sylwester itd. Dodatków świątecznych tez nie było przysłali jakąś paczkę z żelami pod prysznic, kawami, ciastkami jakimś ogólnie żarciem w ramach benefitu świątecznego, w tamtym momencie poczułam się jak jakiś podludź i biedak, bo jak k*rwa można zrobić takie coś, nie mieściło mi się to w głowie i oczywiście naplułam na tą paczkę i nawet jednego ciastka nie wzięłam XD

Dużo jeszcze mogłabym wymienić absurdów, które działy się w tej firmie, ale nie byłoby końca tego postu. Ja pożegnałam się po dwóch latach z tą pracą, bo jak to kierowniczka powiedziała parafrazując 'nie potrzebujemy osób, które robią problemy i się nie słuchają’.

Jako jedyna miałam odwagę mówić, że coś jest do d*py i mi nie pasuje. Starałam się walczyć z mobbingiem, ale bez skutku. Zapytacie, dlaczego tak długo tam pracowałaś, skoro było tak źle?

To małe miasto, pandemia zamknęła wszystko nie było miejsc pracy, jak chcieli przyjąć to na zlecenie, a tam miałam umowę o prace i było w miarę 'bezpiecznie’.

Z czym wyszłam stamtąd? Z depresją ze stanami lękowymi i atakami paniki, teraz muszę przestać bać się pracy, chodzić na terapię i brać leki.

Chciałabym jeszcze poprosić Was, zanim dacie opierdziel kelnerce, czy kasjerowi to przypomnijcie sobie ten post, bo w wielu miejscach jest taka sytuacja.

Dzięki, że dotrwałeś do końca buziaczki 😊

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE