piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaPiekielni szefowieZwolnienie dyscyplinarne w Niemczech i sprawa w sądzie

Zwolnienie dyscyplinarne w Niemczech i sprawa w sądzie

Pracuje i mieszkam w Niemczech. Branża – opieka medyczna. Ponad rok temu poszłam do pracy do firmy, której szefowi bardzo zależało na posiadaniu mnie w swoich szeregach, wiadomo osób z doświadczeniem w branży brakuje.

Wynegocjowałam wiec sobie świetna stała miesięczną stawkę, umowę na czas nieokreślony z krótkim okresem próbnym, i auto służbowe również do użytku prywatnego (ale tylko tak „wkoło komina”) oraz godziny pracy, które mi odpowiadały. Wszystko było super. Stresy się zdarzały jak to w każdej firmie, w dodatku jak wiadomo starsi i schorowani ludzie nie są najłatwiejszymi partnerami w pracy, ale zawsze wszystko było na bieżąco wyjaśniane i rozwiązywane.

W pierwszym miesiącu pracy na cały etat (wcześniej dwa miesiące pracowałam jako skoczek, bo obowiązywała mnie umowa z innej firmy), przepracowałam cale 70 godzin. Potem było trochę więcej, ale nigdy nie pracowałam więcej niż 30 godz tygodniowo, a pełen etat to 38,5 godzin. No ale to ze dysponent nie jest w stanie ustawić mi odpowiednio grafika nie jest moja wina.

Ogólnie atmosfera w firmie super. W lipcu impreza firmowa, świetna zabawa i wszystko cacy.

We wrześniu wróciłam z urlopu i pech chciał ze po godzinie pracy skręciłam nogę na schodach u pacjentki. Zakwalifikowane jako wypadek w pracy, dowiozłam się do szpitala, dostałam zwolnienie na 10 dni i ortezę. W firmie trochę kwas, ale jakoś to musieli ogarnąć (w sensie moich pacjentów).

Po jakichś 8 dniach przychodzi SMS od szefa z pytaniem o stan zdrowia i czy myślę że wrócę do pracy po upływie tych 10 dni. No wiec pisze ze w piątek mam kontrole u lekarza i będę wiedzieć, ale nie sadze, bo wcale z nogą nie jest lepiej. Dostałam kolejne 2 tyg zwolnienia i skierowanie na rehabilitacje.

Dowiozłam do firmy zwolnienie. A w pon jakieś dokumenty do ubezpieczyciela, które dostałam do uzupełnienia. Jakież było moje zdziwienie jak w sobotę znalazłam w mojej skrzynce list z firmy ze zwolnieniem dyscyplinarnym o skutku natychmiastowym bez podania powodu tego zwolnienia i z datą poniedziałkową (z dnia kiedy byłam w firmie osobiście). Dodam tylko ze w Niemczech owszem można zwolnic pracownika na L4, ale musi to być zwolnienie zachowaniem okresu wypowiedzenia. A jeśli dyscyplinarne, powód musi być mega poważny i wydarzyć się w ciągu ostatnich 14 dni.

No wiec wylądowałam u adwokata. Ten napisał pismo do pracodawcy. Ten w odpowiedzi nawymyślał, jaka to ja zła pracownica, że oszukiwałam na godzinach (np wpisywałam, że byłam u pacjenta 4 godz. a wychodziłam po 2), ze mój wypadek w pracy był wymyślony, że tę nogę to ja sobie już przed urlopem skręciłam i mają na to świadka, ze w czasie zwolnienia wyjechałam do Włoch, że pracuje „na boku: w moim wolnym czasie bez powiadomienia szefa.

Skutek był taki, że spotkali się w sądzie. Sprawę wygrałam. Szef Janusz musi zmienić wypowiedzenie i zachować okres wypowiedzenia, a co za tym idzie zapłacić mi za ten czas. Poza tym musi pokryć wszystkie koszty sądowe i opłacić mojego adwokata. Jeśli bym chciała musi mnie również przyjąć z powrotem do pracy.

No ale Pecha ma, bo ja już nie chce. Stracił facet naprawdę sumiennego i lojalnego pracownika. No a ja niestety dość dobrą posadę.

Jaki z tego Morał? Nie dawajcie się dymać i walczcie o swoje, bo warto.

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE