Najbardziej wkurzającą rzeczą w pracy na obsłudze klienta pewnej fioletowej sieci telekomunikacyjnej były awanse.
W teorii wszystko ok, ale w praktyce już tak kolorowo nie było. Awans nie dawał żadnej podwyżki, tylko większy zakres obowiązków.
Doszło odbieranie telefonów od innej powiązanej sieci telekomunikacyjnej, dzwonienie do ludzi z pytaniami czemu słabo ocenił konsultanta, czy wykonywanie pracy działu reklamacji. Kiedy odchodziłem jedyne co mi chcieli zaoferować to przejście na dział innej firmy powiązanej z tym operatorem gdzie miałbym jeszcze więcej pracy i obowiązków.
Wszystko to za najniższą krajową. Dodam też że premię zgarniali szefowie, wystarczyło znaleźć dwie rozmowy w miesiącu gdzie zrobiło się coś gorzej i premia przepadała (chociaż notabene 150zł to nie jest premia adekwatna do obowiązków i odpowiedzialności)