czwartek, 18 kwietnia, 2024

Pomoc wulkanizatora

W październiku jakieś 8 lat temu w ostatnim semestrze studiów znalazłem sobie ogłoszenie o pracę: Pomoc wulkanizatora. Myślę sobie – spoko, przecież skończyłem samochodówkę, jakieś pojęcie mam, na praktykach coś tam działałem przy zmianie opon.

Przyjeżdżam na miejsce, okazało się, że to warsztat zajmujący się ogrzewaniami i klimatyzacją, prowadzi go Januszex, ma jednego pracownika od lat, a teraz zakupił sobie maszynę do zmiany opon i chce rozszerzyć działalność. Ok… Dzień próbny, pokazałem, że coś tam umiem, miałem status studenta, więc byłem wręcz upragniony, decyzja nie mogła być inna – nadajesz się.

Zaczęło się już następnego dnia – „O umowie pogadamy jak się sprawdzisz”. Nikt nie wiedział o usługach wulkanizacji w tym warsztacie, to też było mało roboty no ale on nie będzie płacić za stanie, to „ucz się robić przy ogrzewaniach tirów i dostawczaków”.

Przyjeżdżało jakieś Audi, Mercedes czy BMW to „marka premium, klient ma pieniądze to liczymy podwójnie niektóre usługi i części”. Wypłaty tygodniowe, co tydzień 300-350zł. Mówiłem, że zrobiłem np 35 godzin w tym tygodniu to on, że nie płaci mi na godzinę tylko za wykonaną usługę (wcześniej była ustalona stawka na 12zł/h).

Przyszła zima, śnieg, warsztat był za mały na tiry, więc trzeba było je robić na zewnątrz, bez rękawiczek bo małe śrubki itd. Nie raz leżało się też pod dostawczakiem na kartonie (bezpośrednio na śniegu). O tyle dobrze, że Januszex był średnio co 2 dzień, ale zaznaczał często, że widzi wszystko na kamerach. Jak wpadał to chlał piwska, po zamknięciu zakładu normalnie w auto i do domu.

Rozchorowałem się i dzwonię pewnego wieczora, że nie dam rady przyjść, nieco się rozzłościł (słyszałem, że pijany dość), i do mnie, że jak ja to sobie wyobrażam. To mówię, że nie przyjdę, bo jestem chory. Oburzył się, że podnoszę na niego ton i „myślisz, że trochę poćwiczyłeś na siłowni i będziesz podskakiwał? Zaraz zadzwonię po znajomych chłopaków i przyjadą zrobić z Tobą porządek” (gość ok. 58lat). Koniec końców przepracowałem w takiej atmosferze jakieś 4 miesiące, nadal bez umowy i mówię, że musimy się rozejść.

Oczywiście Janusz wielce zdziwiony i jak to tak, przecież taka dobra praca i że wczoraj zgłosił moje dane do zatrudnienia. No to musi Pan je wycofać. Dał hajs za przepracowany ostatni dzień. To był ciężki okres, ale udowodniłem sobie wtedy, że trzeba się cenić i nie można dać sobie wejść na głowę, mimo różnicy stanowisk.

MOŻE CI SIĘ RÓWNIEŻ SPODOBAĆ:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

DODAJ SWOJĄ HISTORIĘ

Najpopularniejsze z 7 dni

NAJNOWSZE KOMENTARZE