Pracowałem w firmie gdzie:
– odzież robocza miała być kupiona na „pół” od ceny brutto. Czyli pracodawca dorzucał się tyle ile sobie odliczał od FV
– ja te roboty biorę tylko dla was, dla mnie to wlał wylał
– nie opłaca mi się jechać do pracy prawie 100 km w sobotę na 6h
– musisz do pracy podejść zadaniowo !
– gość całą zimę nie miał dla nas pracy, na wiosnę otworzyłem swoją firmę
-” Całą zimę was utrzymywałem a na wiosnę zwalniasz się”
Gdy się zwalniałem
– co chciałeś, abym Ci kupił Rafaello takie z migdałem w środku ?
– nie ogarniał, że pracuje dla pieniędzy
– gdy przychodziliśmy do firmy mieliśmy swój SOI (sprzęt ochrony indywidualnej) ten między czasie zużył się i pracodawca (jako że byliśmy na umowie o pracę) kupił nam nowy metoda „pół na pół” gdy odchodziliśmy oczekiwał zwrotu
– jako premie dostałem czołówkę i ławkę petzl, które i tak były mi niezbędne do pracy
– do pracy jeździłem własnym autem, gdy w pracy miałem wypadek cisza w tym temacie jak po śmierci organisty.
– w miesiącu milem 420 h pracy, rekord ciągiem 52 h nie pytajcie jak…
Za bieżące wydatki płaciłem ze swoich, wiecznie czekał na przelew i wysyłał po 1000 zł w tym była moja wypłata, wypłata innych pracowników, bieżące wydatki. Finał był taki, że wszyscy mieli do mnie pretensje gdy to nie oni akurat dostali te pieniądze 664333 dni po terminie.
Gość doprowadzał ekipę do płaczu i alkoholizmu ciągle mając przeświadczenie, że jest pracodawca roku i to on jest tym poszkodowanym w zaistniałej sytuacji.
Teraz gdy mam swoją firmę wiem, jak ludziom nie robić.
I wisienka na torcie.
Zwolniłem się po tym gdy kazał pracownika oddać za porysowana reklamę (zostały ślady po butach podczas alpinistycznego mycia szyb). Reklama 300 zł zlecenie za 8000 zł. Poszło z OC, gość nigdy reklamy nie wymienił.
Powiedziałem, żeby mi potrącił i poszedłem do urzędu rejestrować działalność 😉
