Dostaliśmy na święta karty przedpłacone. Ok, super, trudno, że kwota niewaloryzowana od lat, ale ostatecznie pracodawca nie ma obowiązku robić prezentów. Problem jednak w tym, że możemy nimi płacić tylko w sieci jego sklepów, gdzie po pierwsze jest mały wybór, bo to małe sklepiki, a po drugie ceny są takie, że np kilo zwykłej kawy kosztuje 80 zł, a w markecie około 49.
To samo tyczy się innych produktów. Chłosta cenowa. Tak, więc z jednej strony nam dają, a z drugiej mamy im to oddać 😂
Druga sprawa, to fakt, że przed świętami dostawcy wysyłają pracownikom księgowości w przesyłkach imiennych drobne upominki z okazji gwiazdki typu pierniczki, czekoladę czy butelkę wina. Nasz pracodawca wszystko rekwiruje na recepcji, twierdząc, że to są praktyki korupcyjne 😂
I, nie, nie odsyła tych „łapówek” do nadawcy tylko przygarnia i tworzy niby jakieś loterie dla pracowników hurtowni. A, tak naprawdę co lepszy towar, przygarniają do siebie.
Stawiają nas też w niekomfortowej sytuacji, bo nawet nas nie informują, że coś do nas przyszło i nie mamy szansy za to podziękować kontrahentowi. Dostawca nawet nie wie, że jest „przestępcą”, bo wysyła nam „łapówki” 😂😂😂
Dodam tylko, że to jest duża korporacja, a nie mała firemka…