Dawno temu, pracowałem w małym barze jako kucharz, gdzie drugim pracownikiem był kolega, który stał za barem, obsługując klientelę.
Ja pracę kończyłem wcześniej, bo wieczorami obiadów nikt nie zamawiał, tylko lało się piwo.
Pewnego razu, kolega – barman, potrzebował się zerwać na dwie godzinki wieczorem, bo miał tam jakieś ważne sprawy i szef zgodził się, żeby w tym czasie za barem stanęła jego dziewczyna, która też miała doświadczenie w branży, ale pracowała gdzie indziej i nie czułaby się swojo, jakbym poszedł do domu i jakby została sama. Więc na tą okoliczność zostałem dłużej w pracy, żeby jej dotrzymać towarzystwa i ewentualnie pomóc.
Bardzo wszystko poszło sprawnie, kolega wrócił a ja poszedłem do domu.
Na drugi dzień, szef powiedział, że za te dwie godziny mi nie zapłaci, żebym poszedł do kolegi – barmana żeby mi zapłacił, bo zostałem dłużej, z jego powodu. Dodam, że w tamtym czasie dwie godziny to było jakieś 8 zeta.