Równo 2 lata temu zaczynałem pracę jako operator CNC pracowałem szefuńcio chyba do końca jak pracowałem do czerwca nie potrafił zapamiętać mojego imienia, co najlepsze nie potrafił już podczas rozmowy wstępnej zapamiętać, w jakim mieście mieszkam xd koniec końców skończyło się, że mówił mi jak typowy janusz „młody”…
Rozumiem, że jakby firma była wielka i zatrudniała kilkadziesiąt ludzi miesięcznie, ale przez ten czas byłem jednym nowym pracownikiem to już pokazuje jak bardzo mieli tam wywalone na ludzi. Wypłata klasycznie od minimalnej reszta pod stołem.
Komedią w tym wszystkim jest to, że na umowie miałem napisane wyraźnie, że zobowiązanie było do 160h miesięcznie i ostatniego miesiąca okresu próbnego było powyżej tej ilości. Wypłatę wziąłem pod kalkulator i co się okazało brakuje pieniędzy.
Pokazuję kartkę, w następnym tygodniu dostaję odpowiedź, że nie ma czegoś takiego jak nadgodziny na UMOWIE O PRACĘ na okres próbny. Myślę sobie „XD”. Kadry, inspekcja pracy, internet wszędzie dostałem jasne informacje „każda nadgodzina jest dodatkowo płatna 50%” stawki podstawowej. Na koniec gdy zgłosiłem się po papiery po zakończeniu współpracy upomniałem się o te pieniądze, które mi się należą.
Było coś o tym, że podczas pierwszej rozmowy nie było nic mówione o nadgodzinach, potem, że to nie jest żadna państwowa firma i nie będą wypłacać pieniędzy wszystkim.
Koniec końców zapłacił a ja mogłem w końcu na dobre pożegnać się z tą branżą plus uświadomiło mi to, że nie warto kontynuować kierunku studiów, po czym zacząłem nowy kierunek-informatyka i czuję się o niebo lepiej, że mogłem olać to z góry do dołu ciepłym moczem.
PS te nadgodziny to nie były z własnej woli, tylko klasyczne „weź zostań dłużej trzeba to szybko skończy i zaczynamy nową partię”
