To było jakiś 2 lata temu… Już nie pracuje w tej firmie. Wracając z wakacji ogłoszono (mieszkam w UK), że osoby wracające z krajów promem (nie tunelem) przez Francję prawdopodobnie będą musieli odbyć kwarantannę.
Miałam bilet wykupiony na prom i nim wracałam. Oczywiście jak to bywa, kwarantanna okazała się rzeczywistością. Napisałam SMS-a do szefa, jaka jest sytuacja i oczywiście się oburzył, że mogłam wracać tunelem. Moja kierowniczka dzwoniła do mnie w trakcie kwarantanny, ze szef szuka sposobu, żeby mnie zwolnić za karę, że pojechałam na 2 tygodnie wakacji i kolejne 2 tygodnie jestem na kwarantannie.
Koniec końców mnie nie zwolnił, ale zażądał przyjścia do pracy w ostatni dzień kwarantanny. Po tygodniu pracy wezwał mnie do siebie na rozmowę, bo mu się przypomniało, że jeszcze mnie za to osobiście nie ochrzanił i rzekł: Jak mogłaś być tak nieodpowiedzialna i wyjeżdżać w czasie restrykcji na wakacje i to do innego kraju
Więc grzecznie odpowiedziałam, że na bieżąco obserwowałam wiadomości a restrykcji żadnych nie było, kiedy wyjeżdżałam, mało tego nie było ich przez następne 2 tygodnie, pech chciał, że weszły w dniu mojego powrotu
Na co on oburzony: Ale jak mogłaś zostawić firmę w okresie letnim, przecież wtedy mamy najwięcej gości
Na to ja grzecznie odpowiedziałam, że kiedyś muszę wykorzystać urlop, a każdy czas, kiedy próbuje wziąć urlop jest nieodpowiedni ..
Obraził się
Rok później pojechałam na kolejne 2 tygodniowe wakacje i zaraz po nich dostałam COVID i kolejne 2 tygodnie w domu 😂 Podobno dostał furii, ale na rozmowę już mnie nie wezwał, tylko straszył przez osoby trzecie, że teraz to na pewno mnie zwolni Pozdrawiam z UK, tu tez jest pewno frustratów 😂
