Menadżer w moim miejscu pracy, przyprowadził z dnia na dzień pewnego człowieka i oznajmił nam że mamy go słuchać. Mężczyzna ten miał pełnić funkcję lidera, kierownika, drugiego menadżera nigdy nie zostało to sprecyzowane. Nikt nie wiedział co on tak naprawdę robi, ot, tak „macie go słuchać”.
Nasz powiedzmy lider, miał około 50 i był nieco specyficzny, opowiadał dużo o swoim życiu prywatnym. Narzekał jak bardzo jest pokrzywdzony przez żonę, że nie może się od niej uwolnić. Wydawał się też w jakieś dziwne relacje z pracownicami. Głośno było o jego romansie z jedną 20 latka, która tam pracowała. Owa dziewczyna zwolniła się z wielkim wyrzutem do lidera. Na koniec powiedziała mu, że obiecał jej kokosy a tak naprawdę zasuwa jak my- zwykli pracownicy.
Po jej zwolnieniu przyprowadził następną 20 letnią dziewczynę, twierdząc, że to jego kuzynka. Kuzynka, taa a sama widziałam jak się dotykają, i ciągłe podteksty. Zaczęliśmy podejrzewać, że to kolejna kochanka. Ktoś przyłapał ich na stosunku, w miejscu pracy.
Osobiście w to nie wierzę, myślę, że po prostu się obściskiwali, i może to tak wyglądało. Kto normalny robiłby takie rzeczy w pracy. Mimo wszystko szambo wybuchło. Lider nie ponosił, żadnych konsekwencji ze swoich czynów. To przecież nie jego wina, że sypia z dziewczynami, za pracę. Lasce dostało się ostro, zwolnienie w trybie natychmiastowym. Dodatkowo epitety w jej stronę też padały.
Sytuacja za jakiś czas znowu się powtórzyła. Tym razem niby siostrzenica. Tyle że panna nie była głupia. Poszła do szefa i oznajmiła, że jest w związku z liderem i że ten obiecywał jej lepsze warunki pracy, powiedziała to tylko dlatego, że się pokłócili. Wyśpiewała wszystko, co lider jej nasciemniał za „związek”, że też będzie liderem, że dostanie więcej pieniędzy za nic nie robienie, ale tak się nie stało. Zwolnili ją, a liderowi dali ostatnią szansę, i już nie zatrudnili jego kuzynek, czy innych siostrzenic.
