Sytuacja sprzed roku. Pracowałem jak inżynier budowy w małej firmie, której właściciel miał wielkie aspiracje stać się corpo. Oczywiście pensja w granicach 3000zl, praca po 10h-12h dziennie (bo pracownicy z Ukrainy chcą więcej godzin nabić), często i w soboty a nawet zdarzało się w niedziele i święta.
Po dłuższym okresie pracy gdy pokazałem, że pilnując 2 budów mam przepracowane ponad 300h, miałem otrzymać podwyżkę. Niestety okazało się, że właściciel zarządził zmianę umów dla wszystkich pracowników (podobno jest tak do dziś) 3/4 pensji na umowie a 1/4 to premia.
Po sprzeczce z pracodawcą czy to jest legalne, miałem dostać aneks do umowy a tą podpisać, aby być legalnie pracownikiem do okresu przygotowania aneksu. Poprosiłem również o dzień urlopu (po 2 miesiącach pracy wraz z sobotami i często od 7:00 do 19:00). Dostałem zgodę pod warunkiem wykonania po godzinach 3 przedmiarów.
Siedziałem w tygodniu do nocy, ale się udało. Dzień przed wyjazdem dostałem maila, że nie mam urlopu, bo nie dopełniłem formalności, wniosek o urlop. Stwierdziłem, że to tylko podkłada i wysłałem uzupełniony. Po chwili dostałem odpowiedź mailową, że nie akceptuje.
Po kilku rozmowach, że już mam hotel opłacony i odpowiedzi, że nic go to nie obchodzi stwierdziłem, że się nie poddam. Wysłałem o 7:00 rano wniosek o urlop na żądanie i pojechałem na wakacje. Ok 9:00 dostałem odpowiedz od ich prawnika, że po zmianie umowy nie upłyną miesiąc i urlop mi się nie należy.
Wtedy wysłałem wypowiedzenie i odpisałem ,,umiem czytać umowy, a w niej jest zawarte -8h dziennie/ 40h tygodniowo, czy mam udowodnić, ze mam już przepracowane ponad 40h w tym tygodniu?,, Po tym mailu dostałem propozycje podpisania wypowiedzenia za porozumieniem stron i nasze drogi się rozeszły.
Przejście do innej firmy było wielkim szokiem. Lepsze pieniądze, normalne godzinny pracy, urlopy i normalny kontakt z pracodawcą i najważniejsze brak pracy po godzinach w domu (o braku dodatkowego wynagrodzenia za to nie wspominając).
