Stacja paliw z literką O w nazwie. Rekrutacja 3 etapowa.
1 Etap rozwiązanie testu, zadania w stylu „co zrobisz jak zostaniesz sama na zmianie”, „jak porodzisz sobie z trudnym klientem”. Jeżeli nie miałaś styczność z pracą z ludźmi (sklep, bar itp. Itd.) ni jak testu nie rozwiążesz.
2 Etap rozmowa z kierownikiem i tutaj trzeba było bardzo mocno siebie zareklamować.
3 Etap dwa tygodnie pracy za kasą i na sklepie bez wynagrodzenia. Na rekrutacje przybywało każdego dnia po 20 osób, kilka z nich zostawało do 3 etapu. W tym i ja.
Pierwszy dzień mojej pracy za kasą i obsługa ludzi nie był jakiś szałowy. Kierowniczka z dobrego serca dała mi szansę i zaprosiła na kolejne dni, bez wynagrodzenia. Powiedziałam, że się zastanowię. Zapytałam stałych pracowników, o co chodzi, poinformowali mnie, że obecnie takich jak ja jest 5 osób wpisanych w grafik jako szkolenie, mają się wykazać przez dwa tygodnie, decyzję podejmie kierowniczka kogo zatrudni na stałe.
Dodali też, że mają kolejnych uczestników rekrutacji, po tych 5 osobach są inni w kolejce, więc trzeba długo czekać na decyzje. Podziękowałam i po pierwszym dniu już się tam nie pojawiłam.
Po kilku miesiącach „rekrutacji” pani kierownik zatrudniła tam swoją koleżankę, która nawet nie uczestniczyła w całym procesie. Mój znajomy, który zdecydował się zostać tam na te dwa bezpłatne tygodnie, wyszedł z wielkim płaczem gdy po jego zmianie brakowało 100zł w kasie i kazali mu to zwracać. Przyznał się, że pomylił się w wydawaniu reszty.
Kierowniczka nie była taka miła i powiedziała, że za pewne błędy trzeba płacić, na co on odpowiedział, że jedyny błąd, jaki zrobił to ten, że zgodził się na te dwa tygodnie, I wyszedł bez słowa.