Jak zaczął się covid to dostałem wiadomość na msg od szefa, że chyba rozumiem sytuacje i że mam nie przychodzić następnego dnia. Nawet nie zadzwonił powiedzieć, ze od jutra nie mam co do garnka włożyć.
Po czym jak się zgłosiłem o zapomogę, która była dla zwolnionych osób z umów zlecenie to nie mogłem jej dostać, bo firma nie zgłosiła spadku obrotów.
W czerwcu powiedzieli mi ze w sumie to jednak im się przydam i ze mam wracać. Aktywnie szukałem wtedy pracy. Pod koniec lipca dostałem ofertę stażu dużej korporacji i powiedziałem swojemu przełożonemu który mnie przecież zwolnił już raz z dnia na dzień że pracuje do końca tygodnia.
A ten się obraził, że odchodzę bez dłuższego uprzedzenia i że jak ja ich traktuje. Na koniec nie chcieli mi zapłacić za ostatni miesiąc i podpisać dokumentów o odbyciu praktyki studenckiej