Zostałem zaproszony na rozmowę. Wchodzę. Pan kierownik już na mnie czeka.
Zapraszam dalej. Tedy proszę. Powiedział.
Usiedliśmy w gabinecie i pierwsze pytanie z góry.
,, Czy Pan nie miałby problemu jeżeli trzeba by było zostać na nadgodziny? ”
Zacząłem walić głupa, że jak trzeba nie raz to trzeba. Byłem ciekaw co dalej ma do powiedzenia.
Na początek dostanie Pan 2500. Brutto. Powiedział. Praca w zależności od ilości dostaw.
Rozmowa się ciągnęła, a ponieważ wcześniej pracowałem w sklepie internetowym to wiem, że zwykle dostawy są do południa.
Zapytałem. A w jakich godzinach jest ta praca?.
Sklep był otwarty od 9 do 20.
Raz by Pan przyszedł na 8 do 20, a raz na 9 do 20.
Rozmowa się zakończyła. Stwierdził, że jak coś proszę oczekiwać telefonu. Chwała, że nie zadzwonił.
Głupi nie jestem. To byłaby robota po 12 godzin dzień w dzień. A jak ktoś wali takie pytanie na dzień dobry to mówi samo za siebie.
Naprawdę dostaje białej gorączki jak patrzę w te ogłoszenia.