Myślałam, że nie będę musiała tutaj nic pisać, ale jednak. Poszukuję aktualnie lepszej pracy niż tej, w której jestem obecnie zatrudniona.
Pyk, jest i ona. Jeden z wiodących producentów okien poszukuje sprzedawcy, woj. Śląskie.
Idę na rozmowę, bo braliśmy u nich okna i akurat stary mi podrzucił, że spoko kiero i 3500 zł na rękę miesięcznie.
I tutaj zaczyna się Grażynex.
Właścicielka owszem, miła i kulturalna, ale oferta pracy, to jakiś paradoks późnej komuny i wczesnych lat 90′, kiedy wyznawało się zasadę „klient nasz pan”.
Po pierwsze, ona dopiero zbiera CV i praca rozpoczęłaby się gdzieś pod koniec wakacji.
Co do urlopu to jak w większości zakładów pracy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.
Później zaczęła opowiadać, że ona musi wyszkolić taką osobę, bo jest dużo więcej do zapamiętania niż kiedyś.
Stawka? No Grażyna to stwierdziła, że na start to średnia krajowa, a potem 3k na rękę (chyba miała na myśli najniższą krajową).
Pracujemy pon-pt, 9-17, ale jeśli klient przyjdzie 16:55 to i tak trzeba go obsłużyć (gdzie obgadanie wszystkiego zajmie przy dobrych wiatrach godzinę). Mogą być też tacy, co w tygodniu nie mogą i trzeba wtedy przyjść w sobotę na 2h (oczywiście nie wspomniała nic o tym, że będą one płatne, czyli pewnie nie).
Na koniec hit ostatniego dziesięciolecia. ZAKAZ L4, bo jej to rozwali cały system pracy, bo ona poszukuje osoby na pełny etat, a sama będzie ewentualnie do pomocy. Wychodzę w takim razie z założenia, że jak wyląduje w szpitalu, to i tak mam przyjść do roboty.
Tak więc, takie cudowne 3500 na rękę zobaczyłam.